WIOSNA.!!!
I to by było na tyle. Że tak sobie pozwolę Mistrza* zacytować.
-------------------
Bo mnie proza życia, a raczej alergia dopadła.
W zasadzie nie powinnam być zdziwiona. Wszak dopada mnie ona, nie-przyjaciółka moja, już jakieś 33 lata.
Tym razem okazała się być wyjątkowo wredna.
Tak bardzo, że zastosowała mi areszt domowy.
Wiecie, że przy areszcie domowym to się dostaje takie urządzenie, które nie pozwała zbyt na zbyt odległe od domu wycieczki?
Ooo, takie na przykład:
Też mam takie urządzenia. Tyle, że ja mam trzy:
A nawet cztery:
I trzymają mnie one bliziutko domku... Tak bliziutko, że mam pewnie jeszcze mniej swobody niż taki więzień. Bo on na jakąś odległość się może oddalić. Dopiero po iluś tam metrach ta jego kula u nogi zaczyna reagować: może piszczy nieprzyjemnie, może go "kopie"...
Nie wiem.
Bardzo dobrze wiem natomiast co moje kule u nogi mi robią.
Otóż NIC !
Zyrtec nie działa.
Krople do oczu śmieją mi się w oczy, aż mi łzy ze śmiechu lecą!
Chusteczki i kosz: wiadomo: nos wytrę ale do kosza nie trafię jakbym się poza moje mieszkanie oddaliła.
Ale nie próbuję. Bo chociaż pobyt w domu nie oznacza, że taki zyrtec zadziała, albo krople do oczu., to jednak mam kontrolę - połowiczną- nad tym gdzie lądują zużyte chusteczki...
A poza tym... próbowaliście kichnąć 12 (dwanaście!!!) razy z rzędu?
Nie? To nie próbujcie tego robić w domu. To sztuczka kaskaderska. Wstrząs mózgu murowany.
Wiem, bo mam. A i tak mogę to kontrolować nie stając zbyt blisko ściany w trakcie kichania...
Coby sobie głowy nie rozbić...
A w takim sklepie na przykład mogę zdemolować wystawę. Albo regał z pięknie poukładanymi kosmetykami.
Chociaż z kosmetyków to ja ostatnio tylko testuję miękkość chusteczek higienicznych różnych firm.
A poza tym:
-ani czytać
-ani oglądać telewizji
-ani pogadać
Siedzę zbolała w fotelu i wysłuchuję jak się Romek zachwyca, jaka jestem biedna.
Kiedy zaczynam warczeć, dodaje: "bo ty naprawdę źle wyglądasz..."
WIEM, WIEM, WIEM!!!
I niekoniecznie chcę to słyszeć.
Nie tylko na urodzie mi zaszkodziło. Na poczuciu humoru, które i tak mam szczątkowe, również. I jeszcze na intelekcie.
Już nawet rozmyślałam nad tym, żeby włożyć głowę do odkurzacza piorącego. I tu widać te szkody na intelekcie.
Bo nie dość, że nie wiem, jak bym to miała zrobić,(chociaż tu by mi z pewnością pomógł mój prywatny MacGyver) to jeszcze przypomniałam sobie, że ja NIE MAM odkurzacza piorącego!
_______________________________
* Jan Tadeusz Stanisławski