wtorek, 9 września 2014

Lista

No i się skusiłam. Na stworzenie listy 10 książek. Najważniejszych? Najpiękniejszych? Takich, które zmieniły moje życie? W sumie wszystkiego po trosze...
Ale nie byłabym sobą, żeby się ograniczyć do samej listy. Nawet z uzasadnieniem!
Muszę podeliberować.
Otóż:
Na początku wydało mi się to świetną zabawą... Na początku. Bo im dłużej myślałam o mojej liście 10 książek tym bardziej się ona wydłużała...
I kiedy od takiego stanu:


w bardzo niedługim czasie osiągnęłam taki:


stwierdziłam, że to wcale nie jest zabawne i sprawę należy potraktować poważnie.

Skutkiem moich rozmyślań i naprawdę poważnego potraktowania problemu jest ta oto lista książek, które miały ogromny, decydujący wpływ na moje życie. Dodam jeszcze tylko, że kolejność nie jest ani chronologiczna ani wedle wpływu. Ani nawet wedle ważności. No, może za wyjątkiem pierwszej pozycji.
Nie jest również przypadkowa. Jest za to ściśle związana ze wspomnieniami, jakie owe książki odświeżyły.
I tak:

1. BIBLIA
 - paradoksalnie: nie zmienia życia. Jest życiem. I to jedyna rekomendacja.
2.Gburzy z Gnieżdżewa Franciszka Frenikowskiego
- która to książka była pierwszą samodzielnie wypożyczoną z biblioteki. Znajduje się na drugim a nie na pierwszym miejscu z wiadomego powodu!
3.Elementarz księdza Jana Twardowskiego
 -ale również cała poezja. Za prostotę z jaką pisze o Bogu i za ścisłe związki między Bogiem a człowiekiem jakie widać w Jego twórczości.
4. Ania z Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery
  -za Anię. Po prostu.
5.Mała księżniczka Frances Burnett  -
dla mnie najpiękniejsza historia na świecie.
6.Co okręt wiezie Ireny Tuwim
 -wywarła takie piętno na mnie w bardzo wczesnym dzieciństwie, że kupiłam ja sobie kilka lat temu. :)
7.Bitwa o umysł Joyce Meyers
 -mam uzasadnienie, ale zostawię je sobie.
8.Dobre chwile, złe chwile Kirkwooda
 -bo nauczyła mnie przyjaźni.
9.Trudna decyzja panny Pym Josephiny Tey
 -bo jest naprawdę o trudnych decyzjach, o wyborach i o konsekwencjach wyborów. Uświadomiła mi, że każdy wybór, to jak kamień rzucony w wodę: nie znika, daje okręgi na wodzie... tak nasze decyzje i "okręgi", które wywołują mają wpływ na wielu ludzi i na wiele następnych wydarzeń.
10.Wczesna twórczość Joanny Chmielewskiej -
  za absurdalny humor sytuacyjny. Dla mnie, która się nie znam na żartach - dobra szkoła.

Jeszcze na końcu dodam, że prócz tych dziesięciu, mam jakieś siedemset uzupełniających ową listę. Ale to już sobie daruję. :)

niedziela, 7 września 2014

Nie udało się.

Znowu się nie udało... Już powinnam się była przyzwyczaić, że nigdy się nie udaje. I nie próbować po raz kolejny.
Ale cóż, człowiek ciągle i ciągle ma nadzieję, że tym razem będzie inaczej... Że tym razem to już... Że do trzech razy sztuka...Że wreszcie nawet według rachunku prawdopodobieństwa kiedyś powinien się zły los odmienić...
No, to jeszcze nie był ten raz!
O czym ja?
Ano o tym, że wczoraj znów nam się zachciało ... zwiedzać.
Ponieważ wszelkie zamki i pałace nas dotychczas zawodziły, to tym razem  wzięliśmy na cel ... Zespół Klasztorno-Pałacowy w Rudach.
Rozreklamowany mocno. A i przereklamowany równie mocno.
No, nie zachwyciłam się! Z tego co wiem i Romek nie jest zachwycony...
Dostaliśmy się tam "z tyłu sklepu". A ów tył był szczelnie zasłonięty płotem z blachy.
Pospacerowaliśmy po gąszczu zwanym tam parkiem, trafiając co krok na drzewka wysokości około 1 metra otoczone kutym płotem i oznaczone tabliczką z dokładnymi danymi kto i kiedy wrzucił w tym miejscu żołądź do dołka. Oczywiście same osobistości!!!
A jeszcze było tam coś co się nazywało "wyschnięty staw".
Jako obiekt do zwiedzania!!!
A jak już doszliśmy na front, to się okazało, że przejścia nie ma. Bo nową drogę robią.
I tyle tego.
Usatysfakcjonowani, udaliśmy się w pielesze domowe, obiecując sobie solennie, że już żadnych zamków tudzież pałaców!!!
I teraz tak sobie myślę:
Czy to ja jestem ciągle niezadowolona?
Czy jestem aż takim dzieckiem betonu, że nie potrafię docenić uroków przyrody?
Czy zew historii jest mi kompletnie obcy, że aż nuda wieje?
 Koniecznie muszę zrobić test.
Jaki?
Po a) wybiorę się jutro (albo... kiedyś) do Arboretum Bramy Morawskiej. Spędzamy tam sporo czasu i zawsze mi się podoba.
Po b) jak byłam młodsza (dużo młodsza, jakieś 48 lat) zwiedzałam Góry Stołowe. I nie przestałam wspominać, jakie były piękne.
Pojadę, sprawdzę czy dalej są takie piękne.
Po c) Kraków,  Ostrów Tumski we Wrocławiu, kawałkami Paryż i Londyn.
Jest i ładna architektura.
I po d) PIENINY miejsce, w który po raz pierwszy doznałam wielkości Boga!!!
Pojadę w te wszystkie miejsca (no, może prócz Paryża) i sprawdzę!!!
Jeśli się okaże, że dalej jest tam tak pięknie, to znaczy, że wszystko ze mną w porządku.
A jeśli nic mnie już nie zachwyci?
To jak ja będę dalej żyć?????????????????