sobota, 31 marca 2012

Idziemy do teatru

Kilka dni temu nalazłam w internecie "namiary" na spektakl, pokazałam Romkowi, kazałam kupić bilety.
Dokonał tego wszystkiego...
I się cieszy. Mówię Mu, że to żadna jego zasługa, bo to ja znalazłam...
A On na to: "Ja bym też znalazł. Dzisiaj. Bo tablicę koło "Biedronki" postawili".
Znowu wybiegłam przed orkiestrę.

sobota, 24 marca 2012

!!!

Udaliśmy się wczorajszego popołudnia do Rybnika.
Zaparkowaliśmy w Fokusie, pod chmurką.
Zjechaliśmy schodami ruchomymi oraz windą na parter.
Przeszliśmy do wyjścia mijając po drodze "empik".
I przeżyliśmy szok: na ławeczce przed "empikiem" siedział chłopiec, taki mniej-więcej 12-letni.
I CZYTAŁ książkę!

czwartek, 22 marca 2012

Drobny pijaczek

Mój Mąż kupił sobie piwo. W puszce.
Jako, że jestem wrogiem alkoholu (szczególnie piwa, bo gorszy od jego zapachu może być tylko zapach..., nie, nie ma gorszego zapachu), całe lata spędziłam na zniechęcaniu Romka do używania wyżej wymienionego. A On z uporem kupował: z częstotliwością jednej puszki, albo butelki na...kwartał.
W pewnym momencie zauważyłam, że od kupienia do wypicia droga długa...
Bo Mój Mąż:
najpierw postanawia kupić sobie piwo - za każdym razem mówi o tym w sklepie (tylko mówi)
następnie, po paru dniach, tygodniach - kupuje i wkłada do lodówki, bo ciepłe niedobre
A potem o nim zapomina!
Jeśli ja pamiętam, to się czasem ulituję i przypomnę. A jeśli nie, to znajduje je kiedy w lodówce robi się pusto i wśród echa piwko zostaje wyeksponowane.
Tym razem od zakupu mija dziś właśnie 2 tygodnie...
Ale nie będę popierać nałogów i nie powiem, że w lodówce jest piwo.

niedziela, 18 marca 2012

Wiem, że inni mają gorzej

Aspicam - na kręgosłup.
Xeforapid - takoż.
Ibuprofen - bo tamte dwa nie pomagają.
Asmag - bo za mało magnezu w organizmie.
Multiwitamina - z tego samego powodu.
Flonidan - bo wiosna przyszła, a z wiosną alergia.
Hepatil - bo która wątroba takie śniadanie wytrzyma.
I jeszcze aparat do masażu w codziennym użyciu.
Wolałabym być pralką. Tej wystarcza miarka proszku i miarka płynu do płukania. A do tego - nie codziennie.
Albo zmywarką: jedna tabletka na cykl mycia.
Nie mówiąc już o lodówce... ta w ogóle bez wspomagaczy śmiga!!!
A co to będzie na prawdziwą starość...

piątek, 16 marca 2012

Trzy bardzo ważne fakty!

Wiosna przyszła. Bardzo. Tak bardzo, że mucha do mnie przyleciała...Nie lubię. Ale lubię wiosnę!!!
Nauczyłam się programować nagrywarkę!!!
Jest to duży sukces. Bo dotychczas jak się obraziłam na Romka a był akurat jakiś program, na którym mi zależało to albo musiałam się odobrazić albo zrezygnować z oglądania. A sukces jest tym większy, że nagrywarka jest angielska i "nie mówi" po polsku. A ja z kolei nie mówię po angielsku. I dotychczas nie mogłyśmy się dogadać. Ale ja się zawzięłam a ona była miła i grzeczna. I się udało. Pierwsze koty za płoty!!! Romek skomentował, że teraz się musi bardzo starać, bo coraz mniej jest mi potrzebny...Hm...No fakt, jeszcze sobie tylko sama pleców nie potrafię wymasować.
Pojechałam do Rybnika. Autobusem. Wysiadłam w jakimś dziwnym miejscu, poszłam "na azymut". Raz tylko zabłądziłam ale szybciutko się zorientowałam i wróciłam "na trasę".
Wprawdzie wyszłam w miejscu, w którym absolutnie się nie spodziewałam wyjść ale ponieważ stało się to tuż obok gabinetu stomatologicznego - jestem z siebie bardzo dumna: z moim azymutem jest coraz lepiej!
Martwi mnie tylko, że następna wizyta za pół roku. Zapomnę wszystkiego . A mój azymut znowu sczeźnie...