1.Atlas Zjednoczonej Europy
2.kalendarz na 2012 rok
3.gra biblijna
4.pudełko po zegarku na rękę - prezencie pod-choinkowym
5.śliwka mocno suszona szt. 1
6.koperty- używane
7.słuszny kawałek skóry, albo może irchy
8.discman (wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi - popsuty)
9. instrukcje użytkowania sprzętu AGD
10.kable
11.pudełka po "jajkach niespodziankach"- szt. 2
12.tealighty (a raczej te aluminiowe osłonki, które zostają jak się już świeczuszka wypali...)
oraz
13.kosmetyczka "z kosmetykami też"
a w niej:
-koraliki luzem
-koraliki na sznureczku
-spinka do włosów Paulinki
-wyużywane lakiery do paznokci
-srebrne druciki
-kawałek kory
-ketonal, którego szukam już jakiś czas
-płytka (pewnie do tego discmana...)
-kawałek kory
-niewielki zwój miedzianego drutu
-też, bo kosmetyków ni dudu
I sądząc po pierwszych punktach tego spisu, można pomyśleć, że to lista prezentów...
Nic bardziej mylnego!!!
To są po prostu Romka "przydasie", które On koniecznie musi trzymać w szafie z koszulami i swetrami...
Gdybym chciała zrobić listę wszystkich Jego "przydasiów" to powstałaby książka, przy której książka telefoniczna ma "na noc"!
Wprawdzie nie zawsze jestem w stanie pojąć do jakich celów mogą Mu co poniektóre rzeczy służyć (w tym spisie np. śliwka suszona...) ale za to kiedy potrzebowałam "pudełeczka na szpilki, malutkiego, najlepiej kwadratowego , i żeby jeszcze miało przeźroczystą pokrywkę" to miał. Wyjął z czeluści swoich szaf jak magik wyjmuje królika z kapelusza.
No jak Go nie kochać???
sobota, 31 grudnia 2011
czwartek, 29 grudnia 2011
Się Święta skończyły. I te "przedświęta" i te "poświęta". Szara rzeczywistość zaskrzeczała.Dzieci po raz kolejny w trakcie tej wizyty pojechały. Tym razem do swojego domku. Głównie tą wizytę spędziły na jeżdżeniu do różnych "domków". Tak wiele wizyt odbyły tym razem, że Mój biedny Wnuczek wreszcie zapytał: "Mamusiu, czy my jedziemy teraz do naszego domku? Tego, w którym jest moja hulangula?".
Wyznacznik "domku" - hulangula...
Dla tych , co nie wiedzą: hulangula to hulajnoga.
Pojechali. A mnie zostało posprzątać. No, sprzątam. Wyprałam pościele, ręczniki, ogarnęłam chałupkę...Została choinka do rozebrania. Ponieważ "ubrana"była cukierkami, to dużo rozbierania nie ma. Papierki zostały. I łańcuchy własnoręcznie zrobione przez Dziadka i Nika i Relusię.
A choinka sypie się nadal. Może nie rozbierać...Może wyrzucić...
I stracić te 5 zł, które wydaliśmy na lampki...
Przemyślę.
Wyznacznik "domku" - hulangula...
Dla tych , co nie wiedzą: hulangula to hulajnoga.
Pojechali. A mnie zostało posprzątać. No, sprzątam. Wyprałam pościele, ręczniki, ogarnęłam chałupkę...Została choinka do rozebrania. Ponieważ "ubrana"była cukierkami, to dużo rozbierania nie ma. Papierki zostały. I łańcuchy własnoręcznie zrobione przez Dziadka i Nika i Relusię.
A choinka sypie się nadal. Może nie rozbierać...Może wyrzucić...
I stracić te 5 zł, które wydaliśmy na lampki...
Przemyślę.
poniedziałek, 26 grudnia 2011
O przyjaźni.
Mam nową przyjaciółkę! Jest śliczna: czysta, schludna, piękna, zgrabna, posłuszna, uprzejma...towarzyska i chętna do współpracy. Wielu miłych chwil się w jej towarzystwie spodziewam. Tym bardziej, że potrzeba czasu abyśmy się lepiej poznały. Chociaż już się polubiłyśmy. Bardzo.
Jestem nią autentycznie zachwycona i wierzę gorąco, że nasza przyjaźń będzie się rozwijać bez przeszkód.
No, może z jedną niewielką przeszkodą... Która to przeszkoda jest moją przyjaciółką już od dłuższego czasu i naprawdę wiele jej zawdzięczam!
Od zawsze wiem, że przyjaciółki mogą być dwie. DWIE !!! Trójka zawsze przynosi nieporozumienia.
I co ja mam teraz zrobić???
Wybrać muszę. Ale nie potrafię. Bo tak naprawdę nie chcę rezygnować z żadnej z tych przyjaźni...
Pomocy !!!
Rady potrzebuję !!!
Rozwiązania mojego dylematu.
Czy w ogóle możliwa jest przyjaźń między maszynką do lodów i wagą???
Jestem nią autentycznie zachwycona i wierzę gorąco, że nasza przyjaźń będzie się rozwijać bez przeszkód.
No, może z jedną niewielką przeszkodą... Która to przeszkoda jest moją przyjaciółką już od dłuższego czasu i naprawdę wiele jej zawdzięczam!
Od zawsze wiem, że przyjaciółki mogą być dwie. DWIE !!! Trójka zawsze przynosi nieporozumienia.
I co ja mam teraz zrobić???
Wybrać muszę. Ale nie potrafię. Bo tak naprawdę nie chcę rezygnować z żadnej z tych przyjaźni...
Pomocy !!!
Rady potrzebuję !!!
Rozwiązania mojego dylematu.
Czy w ogóle możliwa jest przyjaźń między maszynką do lodów i wagą???
sobota, 17 grudnia 2011
Choinka, choinka...
Muszę pozakręcać kaloryfery. Bo mi się choinka sypie.
I co z tego, że sztuczna? sypie się jak żywa!!!
I co z tego, że sztuczna? sypie się jak żywa!!!
Pracowite przedświęta
Mój Mąż posiada rewelacyjną wprost umiejętność... Zazdroszczę Mu jej z całego serca. Otóż...potrafi odpoczywać przed wykonaniem jakiejkolwiek pracy. Ta umiejętność, według mnie, nazywa się lenistwo. Ale niech Mu będzie...
Ja, może jestem jakaś dziwna, a może nieprzystosowana, ale zawsze muszę się narobić jak mały osiołek żeby potem odpocząć w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Okres przedświąteczny sprzyja generalnym porządkom. Chociaż ja mam traumę z dzieciństwa i młodości: w domu rodzinnym panował przed Świętami taki szał sprzątaniowo- aprowizacyjny, że obiecałam sobie solennie nigdy nie ulec magii (manii ?!) Świąt. I nie ulegam. Zdecydowanie. Magia i mania Świąt polega w naszym domu na robieniu zakupów prezentowych - z przyjemności i jedzeniowych - z konieczności. Sprzątamy w razie potrzeby a nie według kalendarza.
Niemniej bywają takie momenty, że różne zajęcia domowe należy wykonać w krótkim czasie i bywa ich wtedy dużo. Jako, że Moje Dzieci przyjeżdżają jutro należy dostosować dom, na co dzień 2-osobowy do zwiększonej liczby domowników...
Dostosować, czyli: zaopatrzyć w różne artykuły spożywcze (sześć osób zjada zdecydowanie więcej niż dwie osoby...), przygotować każdemu "jego kawałek podłogi", zapakować prezenty, które znajdą się pod choinką...No i najważniejsze: naprawić Reli Święta. Czyli po prostu postawić choinkę, która Moja Wnuczka przystroi.
Taki jest plan na dzień dzisiejszy.
Obudziłam się dość wcześnie (5.30...), wytrwałam w betkach do 6.30. Potem czekałam aż się Romek obudzi. Ale się nie doczekałam. Więc sama Go z objęć Morfeusza wyrwałam . Była 7.40. Czyli nie środek nocy.
Wstał, wyznał mi, że jest przerażony ilością zadań do wykonania przewidzianych na dzisiejszy dzień.
Tak naprawdę jest mi potrzebny głównie do pomocy. Tak: "przynieś, wynieś, pozamiataj". I tłumaczę Mu to. Ma siedzieć, pić kawę i słuchać kolęd.I czasem podać mi np. łyżkę. I cieszyć się, że nie musi trzepać dywanów i myć okien!
No i siedzi. Pije kawę, słucha kolęd, podaje łyżkę. I przeszkadza mi pytaniami typu: "a gdzie schować te filiżanki, co tu stoją?"albo propozycją, że pójdzie pochować pranie, bo już wyschło... I różne takie w tym stylu.
Okazało się, że Mój Mąż jest leniem z ADHD!
Ja, może jestem jakaś dziwna, a może nieprzystosowana, ale zawsze muszę się narobić jak mały osiołek żeby potem odpocząć w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Okres przedświąteczny sprzyja generalnym porządkom. Chociaż ja mam traumę z dzieciństwa i młodości: w domu rodzinnym panował przed Świętami taki szał sprzątaniowo- aprowizacyjny, że obiecałam sobie solennie nigdy nie ulec magii (manii ?!) Świąt. I nie ulegam. Zdecydowanie. Magia i mania Świąt polega w naszym domu na robieniu zakupów prezentowych - z przyjemności i jedzeniowych - z konieczności. Sprzątamy w razie potrzeby a nie według kalendarza.
Niemniej bywają takie momenty, że różne zajęcia domowe należy wykonać w krótkim czasie i bywa ich wtedy dużo. Jako, że Moje Dzieci przyjeżdżają jutro należy dostosować dom, na co dzień 2-osobowy do zwiększonej liczby domowników...
Dostosować, czyli: zaopatrzyć w różne artykuły spożywcze (sześć osób zjada zdecydowanie więcej niż dwie osoby...), przygotować każdemu "jego kawałek podłogi", zapakować prezenty, które znajdą się pod choinką...No i najważniejsze: naprawić Reli Święta. Czyli po prostu postawić choinkę, która Moja Wnuczka przystroi.
Taki jest plan na dzień dzisiejszy.
Obudziłam się dość wcześnie (5.30...), wytrwałam w betkach do 6.30. Potem czekałam aż się Romek obudzi. Ale się nie doczekałam. Więc sama Go z objęć Morfeusza wyrwałam . Była 7.40. Czyli nie środek nocy.
Wstał, wyznał mi, że jest przerażony ilością zadań do wykonania przewidzianych na dzisiejszy dzień.
Tak naprawdę jest mi potrzebny głównie do pomocy. Tak: "przynieś, wynieś, pozamiataj". I tłumaczę Mu to. Ma siedzieć, pić kawę i słuchać kolęd.I czasem podać mi np. łyżkę. I cieszyć się, że nie musi trzepać dywanów i myć okien!
No i siedzi. Pije kawę, słucha kolęd, podaje łyżkę. I przeszkadza mi pytaniami typu: "a gdzie schować te filiżanki, co tu stoją?"albo propozycją, że pójdzie pochować pranie, bo już wyschło... I różne takie w tym stylu.
Okazało się, że Mój Mąż jest leniem z ADHD!
wtorek, 13 grudnia 2011
Stany wojenne
Dziś mija kolejna rocznica ogłoszenia stanu wojennego w Polsce.
Dziś także kolejna- 36 -rocznica mojego prywatnego, osobistego stanu wojennego.
Smutno...
Dziś także kolejna- 36 -rocznica mojego prywatnego, osobistego stanu wojennego.
Smutno...
piątek, 9 grudnia 2011
Apropos
Siedzę sobie na przystanku autobusowym... W oczekiwaniu na środek transportu mający mnie dowieźć do dentysty. Jako, że zimno, wietrznie i deszczowo, wszyscy oczekujący kulą się pod wiatą. A do przyjazdu autobusu dużo czasu... A warunki nie bardzo więc czasu jeszcze więcej bo autobus się spóźnia.
I tak sobie czekam. A ponieważ, jako, że jestem ślepa troszkę, słuch mam w związku z tym niezły, to i słyszę różne rozmowy. Np. dwie panienki... i dialog, który mnie zwalił z nóg...
P1: jak wyglądam?
P2: jak Apacz
(nie zrozumiałam, ale zaraz się wyjaśniło...)
P1: ale twojego pudru użyłam
P2: oj dobra, żartowałam
P1: a mam zmarszczki?
P2: masz i niewyregulowane brwi
P1: APROPOS brwi...
Dalej nie słuchałam. Szok mnie pozbawił słuchu.
A poza tym za chwilę musiałam wysiąść. Do dentysty.
ps. APROPOS dentysty - mój ząb kosztował w sumie 400 zł.Chyba uznam to za prezent pod choinkę...
I tak sobie czekam. A ponieważ, jako, że jestem ślepa troszkę, słuch mam w związku z tym niezły, to i słyszę różne rozmowy. Np. dwie panienki... i dialog, który mnie zwalił z nóg...
P1: jak wyglądam?
P2: jak Apacz
(nie zrozumiałam, ale zaraz się wyjaśniło...)
P1: ale twojego pudru użyłam
P2: oj dobra, żartowałam
P1: a mam zmarszczki?
P2: masz i niewyregulowane brwi
P1: APROPOS brwi...
Dalej nie słuchałam. Szok mnie pozbawił słuchu.
A poza tym za chwilę musiałam wysiąść. Do dentysty.
ps. APROPOS dentysty - mój ząb kosztował w sumie 400 zł.Chyba uznam to za prezent pod choinkę...
środa, 7 grudnia 2011
Mamy ekspres...
No i tak sobie robimy kawkę z ekspresu...
To znaczy Romek robi. Bo ja się wkurzam. Żadna nie jest odpowiednia. Bo mleko nie jest wystarczająco spienione. Nie jest idealne. Więc jak mam pić kawę z niedoskonale spienionym mlekiem???
W związku z tą niedoskonałością marnowałoby się mnóstwo mleka ponieważ moje choleryczne usposobienie powoduje, że każda porcja źle spienionego mleka lądowałaby w kanalizacji...
Ale nie przy Romku. On oszczędny jest i nie wyleje takiego mleka. Więc - wypije. A że samego mleka nie lubi - to pije kawkę z mlekiem.
Przedtem pił "fusiankę" i dolewkę. A teraz hihi kawkę z ekspresu z mleczkiem. Niewątpliwie zdrowiej !!!
To może niech się to mleko nie pieni...
To znaczy Romek robi. Bo ja się wkurzam. Żadna nie jest odpowiednia. Bo mleko nie jest wystarczająco spienione. Nie jest idealne. Więc jak mam pić kawę z niedoskonale spienionym mlekiem???
W związku z tą niedoskonałością marnowałoby się mnóstwo mleka ponieważ moje choleryczne usposobienie powoduje, że każda porcja źle spienionego mleka lądowałaby w kanalizacji...
Ale nie przy Romku. On oszczędny jest i nie wyleje takiego mleka. Więc - wypije. A że samego mleka nie lubi - to pije kawkę z mlekiem.
Przedtem pił "fusiankę" i dolewkę. A teraz hihi kawkę z ekspresu z mleczkiem. Niewątpliwie zdrowiej !!!
To może niech się to mleko nie pieni...
sobota, 3 grudnia 2011
...
Siadam do komputera. Otwieram bloga.
I słyszę od Romka: Tak, pisz,pisz. Wycieraj mną ten internet!
I słyszę od Romka: Tak, pisz,pisz. Wycieraj mną ten internet!
Subskrybuj:
Posty (Atom)