wtorek, 24 stycznia 2012

A jak wygramy osiem milionów...

Oglądamy TV. Film jakiś, w którym facet wygrał 8 milionów. Na pytanie, co z nimi zrobi , odpowiedział: wydam...
Mówię do Romka: ja też bym wydała... I wyliczam: kupilibyśmy dzieciom domki, wnukom byśmy założyli duże konta, pooddawalibyśmy długi i... koniec, po kasie. Romek dodaje: jeszcze bym sobie samochód wyremontował...
No coś Ty, nie kupiłbyś sobie nowego? - pytam.
A Mój Jedyny, Niepowtarzalny, Oryginalny Mąż rzuca: kupiłbym. I miałbym na co dzień, a ten bym sobie wyremontował i jeździł w niedzielę do kościoła!

sobota, 21 stycznia 2012

Zakupy fajna sprawa

Zakupy, zakupy... Pisałam kiedyś, że w mojej rodzinie to faceci uwielbiają chodzić po sklepach.Mój Ojciec, Mój Mąż, Moi Zięciowie... nie wiem jeszcze jak to jest z Wnukami ale pewnikiem niedługo się dowiem...
Zrozumiałym jest więc, że jak wczoraj powiedziałam Romkowi o durszlaku, którego Emilka pilnie potrzebuje, to był gotowy do wyjścia w 2 minuty...
No i pojechaliśmy na zakupy. Do ulubionego sklepu Mego Męża... A w owym sklepie wyprzedaże. Nieduże wyprzedaże, drobiazgi różne, w tym durszlaki właśnie.
Prócz durszlaka kupiliśmy różne inne niezbędne do życia rzeczy.Między innymi Romek futerał na aparat fotograficzny (tak, wiem, że ma ale ten był mniejszy a w tamtym Mu się aparat szeląta, bo malutki jest!!!) a ja po długim szperaniu na półkach i w opakowaniach 2 pary rajstop.
Jego futerał kosztował 6 zł i moje rajstopy tyleż samo.
A po powrocie do domku okazało się, że mimo niewielkich rozmiarów , aparat fotograficzny Romka nie mieści cię do futerału, bo ten ma jeszcze mniejsze rozmiary.
Okazało się również, że moje rozmiary nie są kompatybilne z rozmiarem rajstop. Bo rajstopy na opakowaniu mają zgoła inny numerek niż w realu.
Romek musiałby co nieco zaokrąglić rożki w aparacie.
Ja nic nie zaokrąglę, jestem wystarczająco okrągła i, niestety, 1/3 Magdy pozostaje poza rajstopami. Bo one na 13-latkę są i to nie na Relusię, raczej taką z krótszymi nogami.
W każdym razie ja sobie znalazłam kogoś, kto spożytkuje moje rajstopy...Romek swój futeralik schowa w piwnicy...
Podsumował to filozoficznie: ja straciłem 6,- zł i ty straciłaś 6,-zł, Przynajmniej po równo.
Ano tak. Po równo!

piątek, 20 stycznia 2012

Umowa

Wspominałam którego razu, że Mój Mąż zdecydowanie za mało sypia... Nic się od tego czasu nie zmieniło. W dalszym ciągu wyprawić Go do łóżka to wielki wysiłek okraszony bez mała moim krwawym potem i łzami.
Generalni śpi 4-5 godzin na dobę . A co najgorsze- siedzi cały wieczór w fotelu i udaje, że ogląda.A przez to i ja nie mogę się skupić, a potem mi się wątek traci i nie wiem o co "biega" w kolejnym wybitnym dziele, które oglądam...
Już nie wspomnę, że czasem chciałabym pobyć sobie z (w miarę przytomnym) Mężem, pogadać, coś (cokolwiek) wspólnie obejrzeć... A wspólnie to on drzemie a ja się irytuję. Znaczy: wspólny to jest czas, w którym to się dzieje...
Bywa, że jedynym sposobem na oddelegowanie Romka w betki jest użycie tego czerwonego guziczka w pilocie od telewizora... Co też czynię, bo wybitne dzieła są ...różnie wybitne i w zasadzie, wyłączając, szkody sobie dużej nie czynię.
Ale zdarza się, że akurat leci film, na którym mi zależy.
Właśnie dziś się zdarzyło...
Wróciliśmy z wojaży (Lidl, Kaufland, wizyta u Lidki, stacja benzynowa), warunki koszmarne: śnieg, deszcz, lodowisko na drodze.
Jest 21.15, za kilka minut zaczyna się "Cesarzowa", na który to film czekałam cały tydzień. I nie zamierzam walczyć z Romkiem i Jego drzemkami. Więc namawiam Go żeby sobie już poszedł. (Jest szansa, że jeśli wyjdzie zanim się zacznie to nic mi nie zakłóci seansu...). Niestety, nie zdążyłam. Albo nie byłam wystarczająco przekonywująca. Zobaczył, zapytał do której trwa, policzył ile Mu czasu na sen zostanie, rozsiadł się wygodnie...I obejrzał calutki film. Nie zdrzemnął się ani razu!!!
Zapytałam Go potem, jak to tak, co się stało, że nie usnął.
Stwierdził, że przez te jazdy w trudnych warunkach, tyle Mu się adrenaliny wytworzyło, że spać Mu się nie chce.
No tak. Jestem umówiona. Od dziś, jak tylko będę potrzebowała wieczorem przytomnego Romka, to wynajdę Mu ekstremalną trasę i niech pojeździ.
Z kim jestem umówiona? Na razie ze sobą. Romek się umówi jutro. Jeśli jutro to przeczyta.
W każdym razie przed następnym ciekawym filmem na pewno!

sobota, 14 stycznia 2012

Stomatologia zimą

Znacie skutki nieusuwania kamienia nazębnego? Jeśli nie znacie to poszukajcie takiej informacji na internecie. W każdym razie ja ze swej strony zapewniam, że są groźne. Sama wprawdzie ich nie doświadczyłam, ale tak mnie przerażają, że staram się ze wszystkich sił pozbywać kamienia.
Generalnie robię to we własnym zakresie i domowymi sposobami...niemniej jednak czasem trzeba się oddać w ręce profesjonalisty. A ponieważ tego rodzaju profesjonaliści i zabiegi, które oferują, nie są mi straszne (a wręcz je lubię) więc się wczoraj udałam do gabinetu stomatologicznego w celu pozbycia się owego balastu.
Mówię wam: bajka... Wprawdzie po tych różnych "czarach" jakich pani dentystka dokonała w moich ustach czułam się troszkę jakbym spędziła dzień na placu budowy w czasie bardzo silnego wiatru, albo przynajmniej jakbym pokryła gładzią gipsową ściany 6-pokojowego mieszkania, ale nic to !!!
I tak więcej plusów.
Tyle tylko, że zima przyszła w godzinę po mojej wizycie u dentysty...
Jaki to ma związek? A ma !!! Przeciągi mam w buzi, jeść i pić nie mogę, gadać na powietrzu nie mogę. Bo mróz i wietrzysko.
Następnym razem poproszę w maju...