sobota, 23 października 2010

ale to już było...

W zamierzchłych czasach, kiedy byłam całkiem malutką dziewczynką (taką około 3,5 letnią) byłam również starszą, nad wyraz odpowiedzialną i opiekuńczą starszą siostrą.
Pewnej sylwestrowej nocy tamtego czasu moi rodzice udali się na bal zostawiając mnie i mego młodszego braciszka (każde w swoim łóżku) pod opieką sąsiadki, która co jakiś czas miała do nas zaglądać....
Tak też pewnie było. Ale w międzyczasie mój brat się obudził , przyszedł do mnie z tekstem: "już nie chcę spać w tamtym łóżku".
Co robi odpowiedzialna i opiekuńcza starsza siostra? Wstaje, pozwala małemu braciszkowi położyć się na swoim miejscu, okrywa go pierzynką i idzie do "tamtego łóżka"...
A w "tamtym łóżku" nasikane.
Nie, nie przegoniłam go, umościłam się , starając się, mimo ziębiącej mokrej plamy, rozgrzać. I po długim czasie - usnęłam.
I wtedy mój młodszy braciszek przyszedł mnie poinformować, że on nie chce spać w moim łóżku.
Wróciłam do swego...A tam, no właśnie: kałuża.
Odbyło się to kilka razy, aż nadszedł ranek a z nim moi rodzice . Co było dalej nie pamiętam.
A teraz jestem duża i mam małego wnuczka, którym opiekuję się intensywnie ponieważ jego rodzice pojechali na urlop.Pewnego popołudnia na spacerku Niko zapadł w drzemkę. Stało się to około 16.00. Drzemka trwa w zasadzie krótko... W zasadzie... Ta trwała i trwała i trwała...Nadszedł wieczór, potem ciemna noc głęboka...Ani hałas ani głód go nie obudziły...
Obudziliśmy się oboje rankiem: on po 14 godzinach nieprzerwanego snu, ja w zimnej kałuży...

środa, 13 października 2010

O pamięci ciąg dalszy...

Będzie o pamięci... Tyle, że mojej. Na wstępie muszę stwierdzić, że pamięć mam doskonałą. Nie zapominam nigdy i niczego. Ze szczególnym wskazaniem na potknięcia Romka.
Spojrzałam wczoraj na kalendarz i mówię do siebie: "O, Emilka ma za tydzień urodzinki...".
Przypomniałam sobie natychmiast, że jak Emilka za tydzień, to Moja Teściowa - tydzień wcześniej czyli, że właśnie je ma.
Co więc czyni dobra synowa (ha,ha) ? Łapie za telefon i dzwoni z najlepszymi życzeniami... Dzwoniłam przez 4 godziny. Wreszcie odebrała...Pytam grzecznie, gdzie łazi zamiast telefony z życzeniami urodzinowymi odbierać. A Ona na to, że to dopiero za tydzień.
Super po prostu!!!
Wykazałam się.
Tym bardziej, że odkąd jest moją teściową po raz pierwszy osobiście się pofatygowałam żeby Jej życzenia złożyć.

Jak wyrok...

O pamięci Mego Męża (a raczej jej braku) można tomy zapisać. Ale nie będę taka i nie napiszę. Niemniej jednak muszę, po prostu MUSZĘ, odnotować odkrywcze spostrzeżenie, którym się był wczoraj ze mną podzielił.
Bo to jest tak, że On zwykłą swoją sklerozę określa mianem"sklerozy geniuszu".I ma to do spółki z Emilką...Oboje notorycznie o wszystkim zapominają. Udowadnia mi przez te wszystkie lata, że tylko osoby wybitne mogą się tak zachowywać...Spuśćmy zasłonę milczenia na to, co ja Mu wtedy udowadniam.
A wczoraj, po kolejnej wpadce, w której główną rolę znów pełniła pamięć Mojego Męża, On radośnie podsumował:"bo wiesz, ja mam taką pamięć ODROCZONĄ".

sobota, 9 października 2010

Mc Gywer

Mam wnuka. Już jakiś czas Go mam. Mam też filmy. Takie stare, na kliszach, do jakich potrzebny jest aparat do wyświetlania. Tak zwany rzutnik. Filmy są wielce pouczające, wychowawcze i ze wszech miar odpowiednie dla trzylatka. Zostały po moich dzieciach...okazały się bardziej wytrzymałe niż rzutnik i w związku z tym trzeba było kupić nowy. A więc kupiliśmy. Nowy stary rzutnik . Jako, że od lat już ich nie produkują- kupiliśmy na allegro.
I cóż się okazało? Okazało się, że rzutnik jest popsuty. Ma spalony transformator. Wpadłam w rozpacz - bo tu trzeba lada dzień wyjeżdżać a my nie mamy rzutnika dla Niko. Ale Mój dzielny Mąż obiecał naprawić. No i dziś rano wziął się za naprawę.
Rzutnik jest dalej popsuty. Spalony transformator został wymieniony na inny...również spalony...
Moja rozpacz gwałtownie wzrosła. Ale...Ale nic to -taki transformator dla Romka. On sobie z tym poradzi... Wytłumaczył mi (a raczej próbował, bo ja bibliotekarka jestem z wykształcenia i o fizyce wiem tyle, ze potrafię w każdej bibliotece bez pytania znaleźć dział pod nazwą "fizyka"), że on weźmie ładowarkę od telefonu i .................coś tam uczyni.
Minę musiałam mieć mało inteligentną, bo za chwilę próbował mi to drugi raz tłumaczyć. Zyskał tyle, że zapytałam z całą powagą: "Romek, ale czy ty to umiesz naprawić?" .
Dowiedziałam się, że przecież nie nazywam się Tomka Wonna (odpowiednik Niewiernego Tomasza i w ogóle nazwa roślinki) i powinnam Mu bardziej ufać. A poza tym to Mc Gywer za pomocą czterech butelek keczupu i linki wyprodukował lotnię czy inny samolot, to co to dla Mego Męża taki rzutnik...
Hm... zastanawiam się : jak próba z ładowarką się nie powiedzie, to czy mojemu prywatnemu Mc Gywerowi wystarczy jedna butelka keczupu i na przykład dwa ołówki...

niedziela, 3 października 2010

wieczór przed telewizorem

Po niebywale pracowitym i wyczerpującym popołudniu postanowiliśmy obejrzeć wieczorny film.Na "polsacie",trwa godzinę, "CSI Kryminalne zagadki Miami". Dla niezorientowanych - taka łamigłówka z fascynującymi mnie od zawsze metodami odnajdywania morderców głównie za pomocą różnych zabiegów laboratoryjnych.
Zaopatrzeni(ja w kocyk i butelkę wody mineralnej, Romek w kubek kawy) zasiedliśmy przed telewizorem...Do filmu jakieś 2-3 minuty...
Nagle Mój Mąż wstaje i z mruknięciem "prysznic" udaje się do łazienki. Postanowił naprawić prysznic. I zdążyć przed filmem.
Naprawił.
Nie zdążył.
Wrócił w trakcie (długo przed końcem).
Na moją uwagę, że teraz nie wie co się wydarzyło, odpowiedział:"wiem, ktoś umarł ".
A następnie udał się w objęcia Morfeusza...

piątek, 1 października 2010

Oświadczenie

W związku z tym, że aura za oknem iście listopadowa, że temperatura powietrza zniżkuje i jest coraz bliższa zeru, że wczoraj mnie uraczono informacją o śniegu w Tatrach, że kupiłam już wszystkie , zadane mi przez Moje Córki, książki, że kupiłam również inne rzeczy i skończyły mi się "w tym temacie"(hihi) moce przerobowe... informuję, że postanowiłam usnąć i obudzić się wtedy, gdy te wszystkie niesprzyjające życiu czynniki zostaną zmienione!!!
Postanowienie jest ostateczne i niezmienne!!!
Tylko...że ja SPAĆ nie mogę.