piątek, 13 grudnia 2013

Kalambury





Wojtuś mówi przedziwną mieszanką języka polskiego, angielskiego i wojtusiowego.Czasem rozmawia z nami krótko, czasem musi  przemawiać długo. Bo nie zawsze rozumiemy o co Mu chodzi. Z tym, że uczciwie muszę przyznać: Z Ojcem swoim i Ciocią raczej rozmawia po polsku.  Ze mną i Emilką... no cóż.
Próbka dialogu:
W.: porusza ustami jak ryba
E.:jesteś rybką?
W.: nieeee. Hap, hap
E.: a, krokodyl jesteś,
W.: nieeee, am
E.: zjesz rybkę.
W.: nieee, hap, hap.
E.: krokodyl zje rybkę.
W.: nieee.... ja, plum, plum.
E.: Aaaa, ty się chcesz wody napić!
W.: Taaaak, hurra!!!
Może prościej powiedzieć: "daj pić". Ale trzeba było sprawdzić jak się ma matczyna inteligencja.
Miała się dobrze, Wojtuś dostał wodę.
Ale kiedy Emilka odebrała na skypie informację od swego Ojca, tośmy się obie załamały...
Brzmiała ona następująco:
"Mila, Mila... przyślij mi malowane domków zdjęcia com popełnił".

Niko podwija rękawy w każdej bluzce. Jakby mógł - nawet w kurtce! Jak Dziadek!
A Wojtuś, jak Dziadek, porozumiewa się z nami za pomocą kalamburów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz