wtorek, 6 września 2016

Sto pociech... czyli moje wakacje

Wakacje się skończyły, czas na podsumowanie...

Moje wakacje trwały od lutego, kiedy to Relusia nas odwiedziła, SAMA, i mogłam się Nią nacieszyć nie dzieląc czasu między pozostałych Moich Ukochanych, poprzez maj-czerwiec, kiedy był tu Niko - także SAM, aż do sierpnia z Wojtusiem i Łusią.
I w związku z tą ostatnią wizytą nasunęło mi się parę spostrzeżeń, które to spostrzeżenia zapisuję ku pamięci... Przede wszystkim swojej.
Póki dzieci (i wnuki potem) małe, dzieje się mnóstwo fajnych rzeczy: siedzi, raczkuje, chodzi, zaczyna mówić, wymądrza się, czasem pyskuje... jest nieustanny RUCH.
A potem nagle (zawsze nagle to się dzieje) jest już dorosłe i zostaję tylko wspomnienia jak: siadało, raczkowało, zaczynało mówić, wymądrzało się, czasami pyskowało...
Nie inaczej się dzieje w tym konkretnym przypadku.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bo Rela jest już dorosła. I nieinfantylna. I raczej nie mogę cytować tu (ani nigdzie indziej) Jej wypowiedzi. Bo wtedy ja bym się infantylna okazała!
Wszak dorośli są poważni i głupot nie gadają. To i z cytowaniem bywają problemy. Chyba, że to Romek jest, On nam zawsze rozrywki słownej dostarcza...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Z kolei Niko: Mądry, ciekawy świata człowiek, który każdą  rozmowę ze mną zaczynał od: "babciu, czy wiesz, że..." i podawał mi informacje i ciekawostki, których nie znałam. A nawet jeśli  znałam, to i tak musiałam wysłuchać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I w ten sposób zostały Wojtek i Łusia. I moja świadomość, że i Ich już zbyt długo cytować nie będę...
Zatem korzystam, póki jeszcze czas!!!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uprzejmie:
Łusia czesze lalkę.
Ł: Wojtek, taka fryzura?
W: bardzo ładna, Lusiu.
Ł: dziękuję, Wojtek!
Wersal po prostu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Solidni:
Wychodzimy na zakupy. Przed domem zauważyłam, że nie mam portfela. Cofam się do mieszkania a Ich proszę żeby poczekały na ławeczce.Wracam po chwili i chwalę, że grzecznie czekały. Na to słyszę od Wojtusia: "mogłaś na nas liczyć".
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O skarpetkach i dziecięcej logice:
Dzieci nie używają kapci, w chłodne poranki tę rolę pełnią skarpetki.
Pytam któregoś poranka: "dlaczego wy nie macie skarpetek?" i słyszę od Wojtka: "bo się obudziliśmy bez skarpetek".
Łusia do Emilki: " Daj skarpetki bo mam gołe nogi, tam na dole"
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O modlitwie:
Wojtek się modli, dziekująć Panu Bogu za:
-mamusię
-tatusia
-siostrę
-ciocię
-wujka
-Relę
-Nika
-dziadka
-babcię
Przy ostatniej pozycji odwraca się do mnie z błyskiem w oku i mówi: "wciągnąłem cię do  rodziny!"

 Któregoś wieczoru, baaardzo zmęczony Wojtuś "zawiesza" się co chwile przy modlitwie, czekamy obie z Łusią cierpliwie... Ale widzę, że i Ona "odlatuje" więc w którymś momencie, po długiej ciszy, mówię "amen".
I słyszę ożywiony głos Wojtusia: "O nie, jeszcze nie było proszenia!"
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
U krawcowej:
Poszliśmy do Cioci Justyny uszyć sukienkę dla Łusi.
Ciocia obejrzała materiał, wymierzyła klientkę, narysowało projekt i pokazuje nam rysunek;
Wojtek: "właśnie taka sukienkę chciałem dla Lusi."
Łusia: " nie chcę z falbankami, chcę gładką, jak tatuś mnie głaszcze!"
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Samokrytyka
Łusia wstała lewą nogą, była dla mnie niesympatyczna i nie chciała mnie przeprosić.
Dziadek (nie wiedząc o problemie, )mówi do Niej: "Lusiu, jak ty pięknie wyglądasz".
Łusia: "ale jestem niemiła."
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bawimy się. Łusia posiada niezwykłą umiejętność dotykania językiem do nosa. Co też z radością i duma demonstruje. W pewnym momencie mówi: "nie mogę wyciągać języka bo mnie oczy od tego bolą"
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I na konie:
Dziadek Romek!
Wojtek je jabłko na leżąco. Proszę Go żeby usiadł bo się zadławi. Pytam, czy pamięta bajkę o Królewnie Śnieżce, jak ugryzła jabłko i potem usnęła na długo.
A Dziadek komentuje:dobrze, że zła królowa dała dużo konserwantów, to się Śnieżka nie psuła w oczekiwaniu na Księcia."

------------------
Tyle wspomnień...
Teraz odliczam czas do następnych wakacji... Które zaczną się już w styczniu!















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz