czwartek, 26 października 2017

W Brennej. Bez Róży i Janka...

A, nie... przepraszam:
Janka wprawdzie nie spotkaliśmy. Ale różę i owszem:



 :):):):):):):):):):)
____________________________________________________

Ale: od początku.
Piękny, pochmurny poranek jesienny. I codzienne pytanie:
co robimy?
Do wyboru mieliśmy:
-dzień gospodarczy czyli sprzątanie
-zakopać się w bety i spać do oporu
-pojechać na wycieczkę.
Zrozumiałe, że wybraliśmy trzecią opcję!

Wałówka zapakowana:

 ruszamy!


Wiadomo, że do Brennej! Lubię jesień w górach!
Widoki piękne:






Ogólnie.
_______________
Bardziej szczegółowo - piękniejsze i ciekawsze:



Na "witajcie w Brennej " - jaszczurka.
_______________



Potem grzyby. Niekoniecznie jadalne...
_______________



Rwący potok
_______________




I potok ... stopniowy (po schodach sobie płynie...)
_______________




A tu jesień się z wiosną spotkały :suche liście, szyszka i kwitnące poziomki.
______________________




Spotkaliśmy cudny domek. Nawet basen miał prawdziwy!Choć mnie zauroczył dach z trawy... Postanowiliśmy się wprowadzić...  Okazało się, że zamieszkały. :(:(:(
____________________



Idę!

A tu się okazało, że przeszłam 5 kilometrów!
_________________________________________________

Po drodze jeszcze Romek postanowił obfotografować ... mech. (No, ma takie dziwne potrzeby).
Mech rósł sobie na kamiennym płocie:


Bardzo ładnie rósł, cały płot zarósł starannie...
A z płotem było domostwo. I ogródeczek. I dwa psiaki. Małe ale groźne i hałaśliwe. A w płocie była brama. Otwarta. A ja się panicznie psów boję.
Mówię do Romka: chodź stąd bo cię któryś z tych kundli  złapie za siedzenie...
A Romek: złapie??? musiałby tu z taboretem przylecieć!
_______________________________________________

A na koniec postanowiliśmy jednak Różę i Janka odwiedzić! Choć wiedzieliśmy, że Ich nie ma. Ale nadzieja umiera ostatnia...

Nie było:

Romek to był aż tak zdeterminowany:

Ale Mu wytłumaczyłam, że jak przelezie przez ten płot, to co najwyżej się może wody ze studni napije, bo tam wszystko pozamykane. A włamywać się nie będzie!
Zrozumiał. Zrezygnował.
Na kawę pojechaliśmy do "Bajki". Kawa szatańsko mocna. Polecam. Ciastka też mają dobre.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz