środa, 13 października 2010

Jak wyrok...

O pamięci Mego Męża (a raczej jej braku) można tomy zapisać. Ale nie będę taka i nie napiszę. Niemniej jednak muszę, po prostu MUSZĘ, odnotować odkrywcze spostrzeżenie, którym się był wczoraj ze mną podzielił.
Bo to jest tak, że On zwykłą swoją sklerozę określa mianem"sklerozy geniuszu".I ma to do spółki z Emilką...Oboje notorycznie o wszystkim zapominają. Udowadnia mi przez te wszystkie lata, że tylko osoby wybitne mogą się tak zachowywać...Spuśćmy zasłonę milczenia na to, co ja Mu wtedy udowadniam.
A wczoraj, po kolejnej wpadce, w której główną rolę znów pełniła pamięć Mojego Męża, On radośnie podsumował:"bo wiesz, ja mam taką pamięć ODROCZONĄ".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz