piątek, 19 sierpnia 2011

Uroki podróżowania

Nie mam wyobraźni. Znaczy: inaczej - -wśród rozlicznych rodzajów wyobraźni brakuje mi jednej, ściśle określonej. Otóż nie mam wyobraźni przestrzenno-geograficznej. A żeby było śmieszniej, dotyczy ona tylko jednego miejsca: Rybnika. Ilekroć się tam znajdę - zawsze zabłądzę!
Dziś byłam u stomatologa w tymże Rybniku. I cóż: najpierw wysiadłam dwa przystanki wcześnie niż normalnie wysiadam. Bo miało być bliżej... Może i byłoby bliżej gdyby nie fakt, że poszłam w przeciwną stronę niż powinnam. No i zrobiło się w dalej.
Bo ja w Rybniku przemieszczam się "na azymut". I mój azymut można opisać: "wyznaczam najdłuższą i najbardziej skomplikowaną trasę z punktu A do punktu B".
Niemniej jednak dotarłam do dentysty na czas!!!
Po zabiegu, wyszłam z gabinetu, przeszłam przez ulicę , przemierzyłam mały skwerek z mnóstwem zielonych krzewów i wyszłam...gdzieś. Na jakąś ulicę. Dobrze, że akurat rozmawiałam z Moją Córką przez telefon, wspólnymi siłami ustaliłyśmy gdzie jestem. Co nie znaczy, że ustaliłyśmy w jakim kierunku mam iść.
Z lewej strony strony, w perspektywie ulicy miałam punkt, który znałam. Odniosłam się do niego i poszłam...w prawo.
Bo mój azymut powiedział, że do przystanku to w prawo lepiej. Nie było lepiej. Było gorzej: daleko i gorąco (jakby nie było działo się to w samo południe!)
Niemniej jednak, dotarłam do przystanku minutę przed odjazdem autobusu. Zdążyłam, wsiadłam... po czym się okazało, że wybrałam taki, który jeździ trasą wycieczkową przez wszystkie okoliczne wsie i droga z Rybnika do Rydułtów trwała całą wieczność.
Ale i tak uważam, że przy moim szczęściu w podróżowaniu na trasie Rybnik- Rydułtowy dużym sukcesem było, że nie trafiłam na autobus z przesiadką!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz