sobota, 22 czerwca 2013

O tym jak język dzieci wpływa na mowę dorosłych

Scenka pierwsza:
Jedziemy samochodem, dorośli i jeden pięciolatek.(W fazie ciągłego zadawania pytań).
Niko: mamusiu, czy węże ją żabę?
Paulinka: ją
Ja: jedzą
Paulinka (do mnie):co?
Ja: jedzą, nie ją
Niko(zniecierpliwiony):no, czy węże ją żabę?
Paulinka:no ją
Niko: co?
Paulinka: Żabę. Węże ją ją!
Scenka druga:
Jedziemy autobusem, dorośli i jeden dwulatek z bardzo ograniczoną umiejętnością mówienia, za to z nieograniczoną umiejętnością tłumaczenia dorosłym "o co idzie".
Wojtuś (obserwując przez okno dwóch mężczyzn i chłopca):o, ja, tata, dziadzia. (wygląd świadczył o wieku tychże.)
Emilka (do mnie): popatrz, skojarzył.
Ja (do Wojtusia): tak, tam idzie tatuś, dziadek i chłopczyk.
Po jakimś czasie:
Wojtuś (widząc małego chłopca): o, ja,ja.
Emilka: znowu TY idziesz?

1 komentarz: