sobota, 21 stycznia 2012

Zakupy fajna sprawa

Zakupy, zakupy... Pisałam kiedyś, że w mojej rodzinie to faceci uwielbiają chodzić po sklepach.Mój Ojciec, Mój Mąż, Moi Zięciowie... nie wiem jeszcze jak to jest z Wnukami ale pewnikiem niedługo się dowiem...
Zrozumiałym jest więc, że jak wczoraj powiedziałam Romkowi o durszlaku, którego Emilka pilnie potrzebuje, to był gotowy do wyjścia w 2 minuty...
No i pojechaliśmy na zakupy. Do ulubionego sklepu Mego Męża... A w owym sklepie wyprzedaże. Nieduże wyprzedaże, drobiazgi różne, w tym durszlaki właśnie.
Prócz durszlaka kupiliśmy różne inne niezbędne do życia rzeczy.Między innymi Romek futerał na aparat fotograficzny (tak, wiem, że ma ale ten był mniejszy a w tamtym Mu się aparat szeląta, bo malutki jest!!!) a ja po długim szperaniu na półkach i w opakowaniach 2 pary rajstop.
Jego futerał kosztował 6 zł i moje rajstopy tyleż samo.
A po powrocie do domku okazało się, że mimo niewielkich rozmiarów , aparat fotograficzny Romka nie mieści cię do futerału, bo ten ma jeszcze mniejsze rozmiary.
Okazało się również, że moje rozmiary nie są kompatybilne z rozmiarem rajstop. Bo rajstopy na opakowaniu mają zgoła inny numerek niż w realu.
Romek musiałby co nieco zaokrąglić rożki w aparacie.
Ja nic nie zaokrąglę, jestem wystarczająco okrągła i, niestety, 1/3 Magdy pozostaje poza rajstopami. Bo one na 13-latkę są i to nie na Relusię, raczej taką z krótszymi nogami.
W każdym razie ja sobie znalazłam kogoś, kto spożytkuje moje rajstopy...Romek swój futeralik schowa w piwnicy...
Podsumował to filozoficznie: ja straciłem 6,- zł i ty straciłaś 6,-zł, Przynajmniej po równo.
Ano tak. Po równo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz