wtorek, 28 lutego 2012

Grypa a internet

Chora byłam... A chora Magda równa się efektom tsunami, trzęsienia ziemi, tudzież innym kataklizmom...
Nie, tak na prawdę to siedzę i płaczę, jest mi źle, jestem nieszczęśliwa i nikt mnie nie rozumie... O, i nikt mi nie współczuje...Szczególnie ostrą formę to przybiera kiedy jestem lekko chora: np. mam katar.
Tym razem chora byłam poważnie to i marudzenia było mniej, Ale jęczałam i wyobrażałam sobie jak ciężko będzie Moim Dzieciom kiedy się będą musiały mną na starość opiekować. Wiem, bo sama ze sobą nie mogę wytrzymać jak jestem chora.
No ale mam to za sobą... Po 4 dniach grypy żołądkowej wstałam dziś rześka i świeżutka jak skowronek.
Romek się sprawdził w tej ciężkiej godzinie... Troszkę Go jeszcze podszkolę i już mogę się z Nim zestarzeć.Wstawał nocami, wspierał, pomagał, trzymał za rączkę. Nie współczuł... Ale to już wiem, że jako flegmatyk, współczucie wyraża czynem. Co moim zdaniem- nielogiczne jest. Bo JAK: flegmatyk - czynem???
W pewnym momencie, umęczona sensacjami grypo-żołądkowymi, mówię: posiedź tu sobie spokojnie na internecie a ja pójdę do łóżka, podogorywać...
A On mi na to: dobra, a jak się będziesz chciała pożegnać, to zawołaj.
No, musiałam wyzdrowieć... Bo jakby nie usłyszał...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz