sobota, 27 października 2012

Karmnik

Zima nadchodzi w podskokach! Trzeba się zatroszczyć o "braci mniejszych".
A ponieważ trudno biegać po lesie z wiązkami sianka,najłatwiejszym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest karmnik.
I tu mam świetny, rewelacyjny wprost sposób na ów karmnik: prosty, sympatyczny, łatwy w wykonaniu, jeszcze łatwiejszy w obsłudze! Do wykonania przez każdego, nawet stuprocentowego humanistę.
Potrzebne nam będzie:
-doniczka, najlepiej taka długa, balkonowa, kolor obojętny, ja mam brązową
-ziemia do wyżej wymienionej doniczki
-kwiatki coby w tej doniczce posadzić, niech rosną; jeden warunek
muszą rosnąć do późnej, deszczowej jesieni, w mojej doniczce rośnie rheo meksykańskie
-worek orzechów włoskich
I teraz zaczynamy budowę karmnika.
Zżeramy wszystkie orzeszki.Skorupkami starannie wysypujemy powierzchnię ziemi w doniczce. (Bo jesień deszczowa ma we zwyczaju chlapać błotem z doniczki na świeżo umyte przez Mego Męża okno)
I karmnik gotowy. Mamy jak w banku codzienną wizytę ślicznych, malutkich , w kolorycie zielono-żółciutkim, ptaszków.Bo wśród skorupek zostały mikroskopijne drobinki orzeszków.
Nic to, że owe wizyty odbywają się w godzinach bardzo porannych (tak mniej więcej 5-6). Nic to również, że te małe potworki rzucają mi skorupkami w szybę. Nic to nawet, że czasem, jak się "rozfechtują" to trafiają mnie prosto w głowę!!!
Ale świadomość, że możemy pomóc "braciom mniejszym" - bezcenna!

Acha, Romek powiedział, że po upierzeniu sądząc, to sikorki są.
Pewnie, jak nadejdą mrozy, wyłoży doniczkę słoninką. Wszak sikorki lubią słoninkę.
A ona,ta słoninka, równie skutecznie ochroni okno przed błotem.
Połączymy więc przyjemne z pożytecznym.

2 komentarze: