poniedziałek, 8 lipca 2013

Wspomnieniowo...

Po półrocznym przebywaniu z moimi wnukami - wspomnienia są obowiązkowe.
Ostatnia niedziela przed powrotem do domu... Zostaliśmy sami z chłopakami i jedną dziewczyną (tą większą).
Podzieliliśmy się sprawiedliwie opieką nad dziećmi, tzn ja zajmowałam się Relą, a Romek Wojtusiem i Nikiem.
Ja szyłam, Rela siedziała na necie...
Dziadek pilnował chłopców w pokoju Wojtusia...
Nie wiem co robił Wojtek, Niko za pomocą młotka z zestawu narzędzi dla dzieci tłuk intensywnie aczkolwiek monotonnie w dach drewnianego domku.
I na tle tych dźwięków było słychać cichsze, aczkolwiek równie monotonne Romka: "Niko, nie stukaj bo mnie głowa boli".
Trwało to czas jakiś... za długi.
W pewnym momencie nie wytrzymałam, podeszłam do Mikołaja i po prostu zabrałam młotek...
Wychodząc z pokoju usłyszałam jak Niko mówi do dziadka:"ja mam tu jeszcze dużo narzędzi, którymi mogę hałasować."

Scena druga: Wojtuś na "ogródku" (W cudzysłowie, bo na całej połaci betonik. Taki betonowy ogródek) porusza się z prędkością rakiety typu ziemia-powietrze. No i oczywiście "zaliczył" ziemię czyli wyżej wymieniony betonik. Ponieważ raczej nie płacze z tak błahych powodów, tym razem również obyło się bez łez, ale musiał nas poinformować o wypadku. Biegnie więc i woła:"baba, ała, ała".
Trzeba zlokalizować a następnie: podmuchać, przytulić, pogłaskać, pocałować.
Pytam więc:"gdzie masz to ała?"
A On macha ręką w stronę ogródka: "tam".
Wyszło mi, że trzeba głaskać ogródek...

Scenka trzecia:
Romek przywiózł kusze. Dla swoich Córek. Relusia zobaczyła kuszę u Emilki i się zachwyciła. Miała jechać z dziadkiem do muzeum i gdzie tam jeszcze, ale wolała na ogródku strzelać z kuszy do celu. Deszczyk padał. Rela strzelała (dziadek, zamiast chodzić po muzeach zrobił cel do strzelania...).
a potem przyszła kotka Emilki i ustawiała się centralnie w celu, do którego strzelała Rela.
I Relusia musiała wrócić do domku i buszować po necie.
Tak to koty przeszkadzają młodzieży w zajęciach fizycznych.
I jak teraz Rela będzie miała garba i popsuty wzrok, to przez kotkę o wdzięcznym imieniu Zoja!



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz