czwartek, 19 marca 2015

Będzie miło

Wstałam dziś bardzo bladym świtem... Jakaś 5.30 była na zegarze.
Ponieważ gościa mam za niedługo, postanowiłam na ową intencję ciasto upiec.
Mam nadzieję, że doceni. Wszak bardzo nieczęsto mi się zdarza piec ciasto. A już żeby o takiej porze!!!
Ale wstałam, pełna energii i dobrych pomysłów.
Ciasto jest proste dość (przez to moje ulubione - zawsze się udaje!).
Ale przepis - w czeluściach internetu. Czyli na blogu Emilki.
Znalazłam, a jakże.
I dowiedziałam się z niego, oprócz przepisu na przepis :) , że książka, z której ów przepis pochodzi stoi sobie na półce ... w moim mieszkaniu!
No, doprawdy!
Jeszcze pewnie, jak Emilka wstanie i to przeczyta, to się dowiem, że Ona mi to już mówiła nie raz.
Pewnie mówiła.
I pewnie nie raz.
Ale ja umiem tylko "od pieca".
Znaczy mam zakodowane, że "u Emilki na blogu" i żadna inna informacja w kwestii tego konkretnego przepisu na ciasto w moich szarych komórkach nie zamieszkuje. Ba, nawet nie próbuję jej tam wprowadzać!
-------------------
A żeby było śmieszniej, to zamiast robić coś pożytecznego (coś, cokolwiek, wszak mam remont w kuchni i wszystko spowija cudna mgiełka z kurzu kurzowego i z kurzu powstałego po cięciu, piłowaniu i robieniu różnych wzorków w blacie kuchennym...) siedzę sobie i od 6.00 czytam stare zapiski z Emilkowego bloga!
Wciąga mnie to nieziemsko.
Mój gość dostanie ciasto i kawkę. A na zwały kurzu niechaj miłosiernie przymknie oko.

ps. łazienkę posprzątałam w nocy!

1 komentarz:

  1. No wszak mi go sama w tej książce szukalas zanim na blogu napisałam!

    OdpowiedzUsuń