środa, 25 marca 2015

Dywagacje o cieście. Też.

Od pewnego czasu tłucze mi się gdzieś "z tyłu głowy" myśl, że coś mam napisać. I to coś bardzo ważne jest.
I zawsze, kiedy już wreszcie sobie przypomnę owo coś, to pora taka mniej odpowiednia jest.
Dziś mi się znów przypomniało.
I pora, oczywiście, nieodpowiednia jest.
Ale postanowiłam, że nie będę czekać na odpowiedniejszą. Bo znowu coś mi przeszkodzi...
A poza tym, czy kiedykolwiek będzie odpowiednia...
Otóż muszę
mając na głowie:
 -niewykończony obiad: artykuły niezbędne do wykończenia jeszcze są w sklepie,
 -niedokończone sprzątanie,
-obrus do wyprasowania, który charakteryzuje się tym, że jest zrobiony z blachy i wyprasowanie go trwa całe wieki,
-ciasto do upieczenia i to już jest sport ekstremalny bo wychodzą mi tylko niektóre i z całą pewnością nie te, na których mi zależy
 napisać malutką notkę.
Goście przychodzą o 19.00, jest 12.45.
A więc... (wiem, wiem...)
Herbatka gotowa, wena twórcza jest ...
I
  zaczęły
             się
                 schody!
Czarna dziura w pamięci... wiem CO nie wiem JAK!
A z czarnej dziury wyłazi wstrętne poczucie obowiązku i roztacza przede mną wizje spalonego ciasta i nierozprasowanych zagnieceń na blaszanym obrusie...
Ale herbatka stoi i czeka...
No, to wypiję herbatkę.
I wezmę się za to, co powinnam... Wszak gościom się szacunek należy. I nie ich to wina, że robię wszystko, żeby tego ciasta nie piec.
Bo to o ten "kawałek" chodzi.
Pamiętacie z dzieciństwa jak się wszystko robiło byleby tylko nie siąść do książki? Znam przypadki, że niektórzy nawet pokój sprzątali...
Ale moi goście, szczęśliwie, życzliwi mi są i nawet jak im zaserwuję ciasto mniej udane, to nie będą się wzdragać z obrzydzeniem.
Wiem. Bo na Sylwestra się zawzięłam i zrobiłam. Takie sobie było. A Oni chwalili.
Bo miłość zakrywa mnóstwo grzechów.
Ja ich kocham i upiekę ciasto.
A Oni kochają mnie i zjedzą ów wypiek.



4 komentarze:

  1. Mamus, ale to ciasto naprawdę jest bardzo proste i robi się je dwie minuty...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze możesz kupić herbatniki… albo paluszki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam, kupiłam różne takie... może nie zauważą jak ciasto będzie nieudane...

      Usuń