wtorek, 7 lipca 2015

"Człowiek nigdy nie pozbędzie się tego, o czym milczy"


       Oddycham.
Parę rzeczy się wydarzyło...
       Stało się to powodem kilku bezsennych nocy, spędzonych na przemyśleniach, zastanawianiu się, szukaniu błędów i sposobów ich naprawiania.
       Stało się to także powodem i tematem rozmów z życzliwymi mi ludźmi, takimi do których mam zaufanie, takimi którzy są dla mnie autorytetem.
I na skutek tego - oddycham. Czuję się wolna.
I napawam się tą wolnością.
Bo nie muszę zajmować stanowiska.
Nie muszę szukać rozwiązania.
Nie muszę godzić się na rozwiązania, które mi nie pasują.
Nie muszę robić dobrej miny do złej gry:


Wreszcie zrozumiałam. A raczej zaakceptowałam nieuchronność przemijania.
I to, że i w moim życiu następują zmiany: ktoś przychodzi, ktoś odchodzi...
Że czasem można się pomylić... I uświadomić sobie taką pomyłkę dopiero po dłuższym czasie i różnych wydarzeniach.
       Oczywiście zawsze winien brak komunikacji! 
Potem się okazuje ileśmy to przecierpieli w imię przyjaźni, ile było przemilczeń dla świętego spokoju.
I z tych przemilczeń i cierpień powstał przepiękny, przesolidny mur, którego nic nie zburzy...
Potem się okazuje, że w podstawowych bez mała sprawach mamy inne zdanie. 
Że te same pojęcia znaczą dla nas całkiem co innego. 
Że wartości, które wyznajemy są tak różne, że nie wiem na jakiej płaszczyźnie można się dogadać.
        No nie, tu przesadziłam. Przecież właśnie o to chodzi: zrozumiałam, że nie ma tej płaszczyzny!
Nasze porozumienie polegało na "zostawmy wszystko czasowi" z jednej strony i akceptacji takiego rozwiązania z drugiej.
To musiało pęknąć.
Prawdę mówiąc: pękało po wielokroć. 
Ale zawsze drobne remonciki sprawę załatwiały.
Tylko przychodzi moment, że ani drobne, ani większe remonty nie wystarczają.
Zostaje zburzyć.
I ewentualnie uprzątnąć gruzowisko i budować na nowo.
Z tym, że i do zburzenia i do budowania na nowo potrzebna jest ekipa.
I współpraca.
I dobra wola.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz