wtorek, 18 października 2016

Dobre wyniki

Mój Mąż, pracujący przez ostatnie 19 lat  na pierwszą zmianę, śpiący w związku z tym około 4-5 godzin na dobę, nadużywający kawy (i dolewek!!!) oraz soli, zafundowawszy sobie nader wysokie ciśnienie - postanowił zmienić tryb życia.
 Za moją delikatną namową zaczął chadzać spać o 21.00, kawę zamienił na bezkofeinową i soli niewiele. Oczywiście do tego używa tabletek przepisanych przez lekarza rodzinnego i monitoruje stan swego ciśnienia.
Właśnie mija rok od nawrócenia Romka na nowa drogę.

No i fajnie. Wszyscy się cieszą: On, bo ma ciśnienie w normie, ja, bo nie będę Go musiała nosić i przewijać (a ciężki jest, a ja słaba niewiasta...), dzieci, bo Ojciec przydatny jeszcze. A Wnuki - bo jakże tak bez Dziadka!?!?!? już i tak cierpią, że Babcia sama znów przylatuje.
 Aż tu nagle, parę tygodni temu, Romek się znarowił. Tabletki, kawa, sól - bez zmian. Nawet spać chodził o czasie. Tyle, że nie spał: buszował w sieci aż iskry szły.A że drzwi mamy przeszklone - widziałam. Te iskry!
I ostrzegałam, że zabiorę komórkę.
Gdzieś, jakoś  Mu się instynkt samozachowawczy stępił i nie uwierzył.
A ja też groziłam bez przekonania...
Aż do wczoraj. Kiedy to o 22.03 znalazłam zdjęcie na fb. Autorstwa Mego śpiącego od godziny Męża!!!
I kiedy dziś wrócił z pracy, to Go poinformowałam, że wieczorami  zaopiekuję się Jego komórką. Do emerytury, czyli dokładnie do 16 grudnia.
Troszkę się burzył, zarzucając mi, że traktuję Go jak małe dziecko.
-No, a dlaczego Go tak traktuję/- zapytałam.
I zaraz Mu odpowiedziałam (żeby się nie musiał myśleniem męczyć),  że zachowuje się jak 12-latek.
A On na to:
- To i tak mam niezły wynik. Bo mężczyźni rozwijają się do siódmego roku życia.
 Uwielbiam tego, nad wyraz rozwiniętego mężczyznę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz