poniedziałek, 28 lutego 2011

Jak to jest: być oryginalnym

Uważam, że każdy człowiek przychodzi na świat z potrzebą bycia oryginalnym. Mało tego: od pewnego momentu każdy uważa, że jest oryginalny.W różnym zakresie, w różnych dziedzinach, a najlepiej być oryginalnym, jedynym, niepowtarzalnym - we wszystkim.
Mnie to również nie ominęło...
Szczególnie wyraźne objawy oryginalności obserwowałam u siebie w relacjach. A najbardziej w relacjach babcio-wnukowych.
A jeszcze szczególniej: zawsze mnie irytowały babcie karmiące. Babcia karmiąca to babcia z torbą pełną kanapek, ciasteczek, bananków, chrupek, batoników... i cierpiąca bo się garnuszek z zupą do torby ( którą zabrała na popołudniowy spacer z wnuczkiem) nie zmieścił!
No i co?! Mój Wnuczek mnie odwiedził. Ze swoją Mamusią, a moją Córką, co do której nigdy nie miałam obaw, że zaniedba w jakikolwiek sposób swoje dzieci.
A ponieważ Niko dziennie wypijał całą krowę mleka, a teraz nagle przestał i przerzucił się na jogurty (można zjeść całą krowę jogurtów? MOŻNA!!!) to ja - babcia oryginalna, jedyna, niepowtarzalna chodzę i cierpię...i jęczę tej Mojej biedne Córce, że "on jest na pewno głodny"...
Ot, taka się okazałam jedyna w babciowym rodzaju.
Okropnie boli jak człowiek spada z piedestału...Szczególnie takiego, który sam sobie z wielką starannością zbudował.

Ps. Z ostatniej chwili:
Dialog:
Niko: babciu, ja się już ubrałem.
Ja: to super. A śniadanko zjadłeś?
Niko: WODĘ piłem.
Idę leczyć rany i siniaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz