poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Problem wagi - waga problemu

W związku z tym, że stara waga postanowiła iść na emeryturę - postanowiliśmy zatrudnić nową.
Do nowej wagi trzeba się przyzwyczaić i polubić i dogadać z nią przede wszystkim.
Dogadywanie wyszło nam tak, że Romek waży 1 kg mniej niż w/g starej a ja 10 dkg więcej.
Nie wiem tylko czy to wina nowej wagi czy może paczki ciastek, które pożarłam...
Ale On pożarł 4 pączki...
Nieważne...
W każdym razie: siedzę i mękolę, Ze gruba, że nawisy tłuszczowo-skórne, że czemu On zawsze ma lepiej...
I usłyszałam.
Że naprawdę schudłam. Bo przedtem jak mnie chciał wyminąć to sobie musiał KANAPKI NA DROGĘ robić.
Obraziłam się. Oczywiście. Ale potem pomyślałam, że dowcip przedni! Wszak intencje były dobre! Taka forma pocieszenia i dowartościowania.
Czego się można wreszcie spodziewać po człowieku, o którym, kiedy mówi do żony "kwiatuszku", wiadomo, że jest na nią wkurzony do granic możliwości!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz