wtorek, 17 kwietnia 2012

I bądź sobie, babo, głucha

Wpierw bolało mnie gardło. Na ból gardła septoleta jest najlepsza. Mojego gardła, dodam.Pożarłam więc calutkie opakowanie. I ból gardła minął "jak ręką odjął". Wszystkie zarazki i bakterie w popłochu uciekły. Do ucha.
Na ból ucha: różnie, może być oliwka, może być sól, może być termofor. Wszystko ciepłe oczywiście. Mogą też być krople zakupione w aptece przez Męża. Skorzystałam z tej ostatniej opcji.On zakupił krople, ja sobie je zaordynowałam. I do wieczora przestało ucho boleć.
Sielanka. W zasadzie. Bo się rankiem następnego dnia okazało, że wprawdzie ucho nie boli ale również nie funkcjonuje. Nie mogę go używać do tego, do czego jest przeznaczone. To znaczy, owszem, mogę nosić okulary ale jego (ucha) podstawowa funkcja jest upośledzona. Krótko mówiąc: nie słyszę, mam całkowicie, kompletnie zatkane ucho.Oraz potworny ból głowy.
I w związku z tym np. latam jak jaki głupek szukając telefonu bo nie mam pojęcia skąd dochodzi dzwonek. Nie mówiąc już o tym, że nie mogę pogadać z dziećmi na skypie...
Ponieważ moja przygoda z uchem zaczęła się piątkowego wieczora - musiałam wytrwać na środkach przeciwbólowych do dziś ażeby móc udać się do lekarza rodzinnego po skierowanie do specjalisty. Tak też uczyniłam. Wyżej wymienione skierowanie otrzymałam. Biegusiem pogalopowałam tymi trzydziestoma Romkowymi końmi do następnej przychodni, w której (naiwnie myśląc, że pan laryngolog czeka...) dowiedziałam się, że pierwszy wolny termin jest 20 maja.
Poryczałam się. Ze złości. I wtedy pani rejestratorka ze współczuciem zaproponowała żebym przyszła w czwartek rano.Bo pan doktor pewnie mnie przyjmie.
Pewnie.
Na wszelki wypadek Romek sobie weźmie wolny dzień.Zawiezie mnie tam. A jest szansa, że mnie rano zdenerwuje, to sobie poryczę w przychodni i wtedy pan doktor mnie raczej na pewno przyjmie!
A tymczasem jestem głucha.

p.s. drugie ucho też się zatkało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz