sobota, 7 kwietnia 2012

Refleksje przedświąteczne

Święta idą ! A nawet już przyszły, stoją za winklem i czekają.
Okna pomyte (Romek), firanki i wszystko inne poprane (ja), dywany wytrzepane (sąsiedzi, bo my nie posiadamy), łazienka "wylizana" (Romek), kuchnia - ze szczególnym uwzględnieniem kuchennych szafek takoż (znowu ja),konserwacja wszelkich powierzchni płaskich zakończona sukcesem (Romek).
Zakupów dokonaliśmy wczoraj.
Dziś Mój Mąż tradycyjnie udał się na 2 zmianę do pracy (zawsze to robi w Wielką Sobotę...)mnie zostawiając przyjemność "przerobienia" półfabrykatów na potrawy.
Gotować lubię więc mnie to nie przeraziło. A jeszcze postanowiliśmy się nie wygłupiać, jako, że nas dwoje jest i od dłuższego czasu się odchudzamy.
Wymyśliliśmy więc menu świąteczno-dietetyczne (to znaczy bez sernika i sałatek).
Zrobiłam. Wszystko, co zaplanowałam. A w ramach nagrody dla Mego prze- i zapracowanego Męża postanowiłam Mu zrobić wafelki.
Proste: kupuje się suche wafle, robi krem, smaruje każdy wafel owym kremem, składa, przyciska encyklopedią, po jakimś czasie kroi i są wafelki, można jeść.
Ja wafelków nie lubię więc, jak widać, całe Jego.
A Romek dobry jest i dba o mnie i nie chce żebym się przemęczała więc z tej troski wymyślił, że kupimy krem i będzie mniej roboty.
Kupiliśmy. Dwa kremy. Orzechowy i kokosowy.Wczoraj.
Po czym okazało się dziś, że owe kremy nadają się do jedzenia ze słoiczka, łychą! a nie do smarowania po waflach!!!
Ale ja się zawzięłam. I rozsmarowałam paskudztwo.
Nieważne, że sama się tym wysmarowałam bez mała od stóp do głów i po łokcie!!!
Że nie wspomnę JAK wygląda moja ślicznie wysprzątana kuchnia.
I teraz siedzę i tęsknię do młodości. I nie dlatego, że nie chcę być stara. Bo chcę.
Tęsknię, bo jak byłam młoda to się nie przejmowałam, że Romek lubi wafelki. A jeszcze żeby je tworzyć!!! Miał wybór: robił sam albo kupował.
A teraz?
Teraz to ja się zastanawiam czy ja Go tak kocham czy na starość mi odbija...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz