Jechałam dziś autobusem. Miejsce nieopodal mojego zajął młody człowiek: szara kurtka dresowa, kaptur naciągnięty na oczy, z twarzy widoczna jedynie dolna część podbródka. Postawa rozjuszonego byka. Do tego nieziemsko "wyśmutrany" plecak.
Nie jestem strachliwa, naprawdę... ale, patrząc na niego, pomyślałam, że nie chciałabym go spotkać po zmierzchu w jakimś odludnym zaułku. Odwróciłam wzrok.
I tyle.
Przy wysiadaniu spojrzałam raz jeszcze...
Czytał biblię.
fajny post.az sie sobie pod nosem usmiechnelam.ilez to razy te pozory wlasnie tak nas myla...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Fantastyczna anegdota;-)
OdpowiedzUsuń