piątek, 3 grudnia 2010

Tradycja...

Każda rodzina ma swoje domowe tradycje i zwyczaje. I każda inne. I potem ludzie z różnych rodzin się spotykają i zakładają własną rodzinę i sobie nowe tradycje wprowadzają.
My też. O szczegółach może innym razem. Bo tych nowych-starych tradycji i zwyczajów się przez te lata troszkę nazbierało.
A dziś tylko takie wspomnienie i spostrzeżenie jakie poczyniłam wczorajszego wieczora.
Otóż pierwsze skojarzenie na hasło: dom rodzinny (taki dosłowny: ściany,okna, drzwi) Mojego Męża to dla mnie krzesełko z "kupką"ciuchów stojące w kącie pokoju. Pokój"do wszystkiego", także do przyjmowania gości, ciuchy: przegląd z tygodnia, starannie poukładane tudzież przewieszone przez oparcie.
W moim domu za to: stolik na którym leżało...wszystko.Zawsze. Bez względu na to ile razy dziennie próbowaliśmy zaprowadzić na rzeczonym stoliku jakiś ład.
I teraz: mamy mieszkanie 3-pokojowe a Mój Mąż z uporem, przez ostatnie 35 lat wiesza i układa swoje ciuch na krześle w pokoju gościnnym.
A ja mam dwa stoliki. Bo mi się na jednym te wszystkie potrzebne rzeczy nie mieszczą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz