sobota, 17 grudnia 2011

Pracowite przedświęta

Mój Mąż posiada rewelacyjną wprost umiejętność... Zazdroszczę Mu jej z całego serca. Otóż...potrafi odpoczywać przed wykonaniem jakiejkolwiek pracy. Ta umiejętność, według mnie, nazywa się lenistwo. Ale niech Mu będzie...
Ja, może jestem jakaś dziwna, a może nieprzystosowana, ale zawsze muszę się narobić jak mały osiołek żeby potem odpocząć w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Okres przedświąteczny sprzyja generalnym porządkom. Chociaż ja mam traumę z dzieciństwa i młodości: w domu rodzinnym panował przed Świętami taki szał sprzątaniowo- aprowizacyjny, że obiecałam sobie solennie nigdy nie ulec magii (manii ?!) Świąt. I nie ulegam. Zdecydowanie. Magia i mania Świąt polega w naszym domu na robieniu zakupów prezentowych - z przyjemności i jedzeniowych - z konieczności. Sprzątamy w razie potrzeby a nie według kalendarza.
Niemniej bywają takie momenty, że różne zajęcia domowe należy wykonać w krótkim czasie i bywa ich wtedy dużo. Jako, że Moje Dzieci przyjeżdżają jutro należy dostosować dom, na co dzień 2-osobowy do zwiększonej liczby domowników...
Dostosować, czyli: zaopatrzyć w różne artykuły spożywcze (sześć osób zjada zdecydowanie więcej niż dwie osoby...), przygotować każdemu "jego kawałek podłogi", zapakować prezenty, które znajdą się pod choinką...No i najważniejsze: naprawić Reli Święta. Czyli po prostu postawić choinkę, która Moja Wnuczka przystroi.
Taki jest plan na dzień dzisiejszy.
Obudziłam się dość wcześnie (5.30...), wytrwałam w betkach do 6.30. Potem czekałam aż się Romek obudzi. Ale się nie doczekałam. Więc sama Go z objęć Morfeusza wyrwałam . Była 7.40. Czyli nie środek nocy.
Wstał, wyznał mi, że jest przerażony ilością zadań do wykonania przewidzianych na dzisiejszy dzień.
Tak naprawdę jest mi potrzebny głównie do pomocy. Tak: "przynieś, wynieś, pozamiataj". I tłumaczę Mu to. Ma siedzieć, pić kawę i słuchać kolęd.I czasem podać mi np. łyżkę. I cieszyć się, że nie musi trzepać dywanów i myć okien!
No i siedzi. Pije kawę, słucha kolęd, podaje łyżkę. I przeszkadza mi pytaniami typu: "a gdzie schować te filiżanki, co tu stoją?"albo propozycją, że pójdzie pochować pranie, bo już wyschło... I różne takie w tym stylu.
Okazało się, że Mój Mąż jest leniem z ADHD!

3 komentarze:

  1. Wcale, ale to wcale nie jestem leniem z ADHD!
    Po prostu odpoczywając przed robotą myślę sobie jak ją wykonać nie ruszając się przy tym zbyt szybko, nie pocąc i osiągnąć zamierzone efekty z jak najmniejszym wydatkiem energii.
    A po robocie to sobie odpocznę!?

    OdpowiedzUsuń
  2. No i okazało się, że Romek głównie odpoczywa!!! Przed pracą i po pracy. Nie wspomnę, że w trakcie też potrafi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak każdy geniusz po prostu ;)

    OdpowiedzUsuń