Zaczynamy:
Na początek uwaga:
Ponieważ od zawsze mam problemy z pokonywaniem schodów, od zawsze potrzebuję pomocy. Która to pomoc od zawsze udzielana jest mi profesjonalnie prze Romka.
Dodam jeszcze, że moje problemy są zdecydowanie większe przy schodzeniu ze schodów.
No i tu "zaczęły się schody":
Niedzielny, słoneczny i bardzo ciepły, jak na tę porę roku, poranek.
Wychodzimy na nabożeństwo.
Jak niedzielny poranek, to i niedzielny strój, ze szczególnym uwzględnieniem butów...
Podstawowym moim obuwiem na każdą porę roku, jak wiadomo, są klapki.
Klapki + schody = pomocne męskie ramię, najczęściej Romka.
Tym razem też tak było.
No, prawie.
Bo okazało się, że tym razem:
klapki + schody = Magda stojąca samotnie na podeście i Romek "u podnóża" schodów (że tak to poetycznie określę).
No, poszedł sobie a mnie zostawił.
Ale zaraz się zreflektował i wrócił.
Na moje, pełne zdziwienia i wyrzutu, spojrzenie, powiedział: "byłem sprawdzić jaka jest pogoda". ;););):):)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz