niedziela, 13 grudnia 2015

Rubinowo

Najpierw była wielka , potajemna i platoniczna miłość... (jakieś 50 lat temu :)) - to ja. I zero zainteresowania. Wszak miałam jakieś 10 lat a On był dorosły i nie wiedział o moim istnieniu.

Potem - bardzo potem - Jego zainteresowanie i moje niedowierzanie ... (bo On był taaaaki piękny a ja "szara mysza"...)

Potem pierwszy wspólny Sylwester spędzony na stołku w kuchni bo w pokoju tłok i nie dało się pogadać...

Potem studniówka, która miała się być celem samym w sobie a stała się początkiem czegoś ... długiego...

Potem pierścionek zrobiony ze srebrnego kuchennego noża... I ta pewność, że chcemy spędzić razem życie.



Dwa lata "siedzenia" (zamiast "chodzenia") ze sobą.
Głównie w moim pokoju. Ale często w pokoju moich rodziców.
Romek w ogóle dużo czasu spędzał z nimi. Szczególnie z Mamusią.
Do dziś mi wypomina, że teściową sobie zdążył wychować ale zabrakło mu czasu na żonę.
Ale czy to moja wina ???

A potem już był ślub:

**


I zaczął się

nasz prywatny STAN WOJENNY: 13 grudnia 1975*

No, bo tak:
Ja - choleryk z całym dobrodziejstwem inwentarza, On 120-procentowy flegmatyk (z nadciśnieniem hihi)
Ja się kłócę i beczę o byle co. Romek powłóczy nogami w niemych protestach.
Ja mam głowę pełną wciąż nowych pomysłów. Romek żyje tu i teraz i nie interesuje Go nadmiernie jutro.
Ja wiecznie czymś się przejmuję. On wyznaje zasadę, że jakoś to będzie.
Czytamy inne książki, oglądamy inne programy w telewizji. Mamy zgoła inne poglądy na każdą sprawę w życiu.
Raz z górki, raz pod górkę. Rzadko kiedy po płaskim.
Ciągłe problemy finansowe - to pod górkę.
Ostatnie pieniążki wydane na książkę - to z górki.
Ale nigdy, NIGDY, konfliktów z powodu pieniędzy. I to jest ten płaski kawałek!
Ja lubię gotować. Romek lubi jeść. Na szczęście to, co mu ugotuję.
Ja lubię być wśród ludzi, Romek preferuje swój fotel.
Ja lubię jak się coś dzieje, On woli święty spokój.
Ja przez lata chodziłam za nim  po domu i gasiłam światła aż się nauczyłam i sama zostawiam włączone. Teraz chodzę i zamykam za nim drzwi i szuflady. (Jedyne drzwi, które zamyka to te od ubikacji. ;) )
Ja pamiętam o wszystkim, Romek zapomina jeszcze zanim sobie cokolwiek przyswoi.
Ja gadam, On milczy.
Już dawno doszliśmy do wniosku, że najlepiej wychodzą nam dzieci, przestawianie mebli i pakowanie (walizek, kartonów, samochodów podróżnych i przeprowadzkowych).
W każdym aspekcie się różnimy. W każdym !!!
Ale jest coś, co nas łączy:
Świadomość, że mamy dwie wspaniałe Córki. Tyleż samo super-Zięciów.
I czworo cudownych, genialnych, pięknych wnucząt.!
-----------------------------------------------------------------------------------------

Acha! i jeszcze klucze do tych samych drzwi :) :) :)


--------------------------------------------------------------------------
* "ONI" się podpięli po sześciu latach 13 grudnia 1981.

**
 I w ogóle się nie zmieniliśmy przez te wszystkie lata ;)










5 komentarzy:

  1. Uwielbiam i życzę wieeeeelu wspaniałych lat😊😚

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam i życzę wieeeeelu wspaniałych lat😊😚

    OdpowiedzUsuń
  3. No w ogóle się nie zmieniliście

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można się tak różnić i tak długo z sobą żyć, mimo wszystko?...To tak, jak my...Wy trochę dłużej....Ale myślę, że oprócz wspaniałych dzieci i wnuków, Wasze i nasze małżeństwo COŚ więcej łaczy jeszcze :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Cię "czytać" Madziu.
    A tak nawiasem mówiąc, gratuluję tylu niesamowitych lat razem i życzę jeszcze wielu, wielu przed wami przeżytych w nie mniejszej miłości :-)

    OdpowiedzUsuń