piątek, 16 lipca 2010

O kwiatach

Lato. Żar się z nieba leje... A ja mam wreszcie kwiatki w skrzynkach na oknach.
Okna mam od południa i zachodu więc kwiatki są niezbędne coby trochę cienia wypracowały.
W pierwotnym założeniu to miała być fasola i pnąca nasturcja. I są. A przynajmniej wyglądają. Wprawdzie nasturcja się mało pnie bo nie wyrosła zbyt wysoka. Ale przy tych temperaturach też by mi się nie chciało. Ani rosnąć ani (tym bardziej) piąć.
To i tak sukces duży jest Mojego Męża i tych roślin. Bo na przykład w tamtym roku w 5 doniczkach obficie obsianych groszkiem pachnącym wyrósł był jeden chwast i jeden krzaczek- mizerny bardzo- tegoż groszku.
Dlatego teraz chuchamy i dmuchamy, doglądamy i podlewamy. A właściwie - Romek to robi. Starannie, z uczuciem, skutecznie...
Tak bardzo, że w doniczkach od 3 dni stoją kałuże. Przy 38 stopniach temperatury.
No i ja się pytam: czy ktoś wie jak wygląda sadzonka ryżu. Bo może to , co ja biorę za fasolę i nasturcję to jakaś odmiana ryżu jest...
Acha, jeszcze jedno...wczoraj Romek odkrył, że kaktus się jakoś dziwnie przechylił...Podejrzewam, że mu również osobowość na ryżową zmienił...Ale to muszę trochę poobserwować.A mam doświadczenie bo sto lat temu sama tak intensywnie kaktusa podlewałam, że po prostu zgnił.
Może Romek będzie lepszy i wyhoduje kaktusy o właściwościach ryżu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz