wtorek, 16 listopada 2010

Wolna !!!

Znalazłam sposób na bezbolesne wyjście z uzależnienia. Mojego prywatnego uzależnienia od bułki grahamki i pasty z jajek.
Otóż: postanowiłam ugotować i uraczyć moich dzisiejszych "obiadowych" gości czymś szczególnym.To coś szczególne, to przepyszna potrawa(?), którą jadłam u Moich Dzieci, a którą Moja Starsza Córka nazywa "zielone błotko". Naprawdę nazywa się ona gumbo.Ale "zielone błotko"też ładnie, szczególnie, że tak właśnie wygląda.
Ale: do rzeczy!!! Od bladego świtu preparuję zielone błoto. Jest pyszne!!! PYSZNE!!! Wprawdzie wyszło mi brązowe, nie wiedzieć czemu, ale w smaku i konsystencji jest bez zarzutu.
Gotuję więc od białego świtu i mniej więcej od tego momentu próbuję... próbuję... próbuję...
Aż wreszcie, jakieś 15 minut temu przypomniałam sobie, że jakieś śniadanie trzeba zjeść.Przygotowałam sobie - to co zwykle - herbatkę zieloną i grahamkę z pastą z jajek.
Ugryzłam - nie zachwyciła mnie. Zjadłam do końca - bleeee.
Już nie lubię pasty z jajek.
Zostałam uwolniona od nałogu!
Teraz kolej na lody z bitą śmietaną!

1 komentarz: