wtorek, 25 marca 2014

Dowód, że jestem wzrokowcem

Pogoda niefajna. Chociaż wiosna... Przed paroma minutami grad padał.
Siedzę w chałupce i rozmyślam. O tym jakie ludzie dziwne imiona noszą
 Znaczy: nie żebym się innych czepiała, raczej o sobie myślę.
Nie, że jakoś specjalnie dziwne to moje imię jest. Raczej normalne, dość popularne.
Teraz. Bo jak byłam dzieckiem, to takich imiom dziewczynkom nie dawano. Chłopcom z reszą też nie.
I dlatego czułam się troszkę dziwolągiem. Przez Ojca mego, który zapomniał, że miałam być Małgorzatą, jakże wtedy popularną.
"Magdaleną" zostałam. Zdrobnienie najbardziej popularne to Magda. I tak przez całe życie do mnie wszyscy mówili.
Chociaż we wczesnej młodości, bardzo wczesnej, to znaczy w dzieciństwie rodzice mówili do mnie Madzia. A mój dziadek Franciszek mówił "Magdzia". I tylko On jeden na całym świecie.
Ale to było tak dawno, że już tego nie pamiętam.
A raczej pamietam.
Takie wydarzenia pamiętam, że np. ludzie pytali jak mam na imię i "wywalali gały" słysząc "Madzia".
Wtedy  były Krysie, Ele, Grażynki i Bożenki. I Gosie.
Pamiętam również, że mój własny Ojciec mówił rymowanki typu: "Gospodyni Magda kurom kluski zjadła".
Ewentualnie: "Magda, co ty będziesz jadła, groch się nie urodził, kapusta przepadła".
O i jeszcze mnie "przezywał" (tak myślałam jako dziecko):" Magdalena Samozwaniec"!
I ja wtedy straszliwie cierpiałam. Bo nie rozumiałam. Teraz nie cierpię: mówiłam te rymowanki moim dzieciom, teraz mówię moim wnukom. I świetnie się przy tym bawimy.
A Magdalenę Samozwaniec odkryłam jako nastolatka i się zachwyciłam. I wtedy już byłam dumna ze swego imienia.
Pamiętam również jak mój malutki kuzyn wołał na mnie "Margaryna" bo z żadne pieniądze nie umiał powiedzieć "Magdalena". A moja osobista Córka , z tego samego powodu mówiła do mnie: "Melenko".
Czasem ktoś w rodzinie powie do mnie "Madzia", najczęściej mój zięć. Ewentualnie moje córki uczą swoje dzieci:" babcia Madzia".Biedne dzieci: mnie samej trudno to wyartykułować... Ale one sobie radzą. Rela poszła na skróty i mówiła od razu Badzia. A Wojtuś "bacia Badzia". Niczko pewnie od zawsze nazywał mnie poprawnie, bo On taki akuratny się urodził... a ja nie pamiętam żadnego dziwoląga w jego wykonaniu.
W każdym razie generalnie reaguję na : "Magda".
A teraz w związku z kursem "Alfa", w którym uczestniczę i muszę z racji tegoż uczestnictwa być "oflagowana", dostałam plakietkę z imieniem. Każdy dostał. I ową plakietką należy ustroić swój tors (panowie), tudzież gors (panie).
Coby wszyscy wiedzieli jak do Ciebie mówić.
No i fajnie. Spotkań "alfowych" było już 7 plus wyjazd "integracyjny" 1,5 dniowy...
A ja dopiero teraz zobaczyłam, co na tej plakietce przypiętej karnie i obowiązkowo do dekoltu noszę!!!


I uświadowmiłam  sobie, że odkąd jestem w Winnicy to wszyscy tak na mnie mówią. Szok. Przez jakieś 7 lat tego nie zauważyłam!!! Dopiero mi musieli napisać!

2 komentarze:

  1. A dla mnie możesz być Magdzią :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ??? Madzia dla mnie jest podobnym skrótem jak Kama...nigdy go nie użyłam :-)

    OdpowiedzUsuń