wtorek, 10 sierpnia 2010

o marzeniach...

Pojechaliśmy na zakupy. Konkretnie do Lidla i konkretnie po lody takie prostokątne, w wafelku.Nasze ulubione. Ale, jako, że dziś wypłata - naszych lodów nie było. Tanie są po prostu. Musieliśmy się zadowolić "algidą" (nienawidzę lodów na patyku!!!).
W drodze powrotnej zastanawiamy się czemu te konkretne lody są takie ulubione. I już wiemy. Bo są one podobne do lodów naszego dzieciństwa.To były dwa wafelki a w środku jedna gałka. Zawsze marzyłam, żeby móc sobie kupić większego loda. Bo jak były np.trzy gałki to już dostawało się nie prosty wafelek ale wafelkową muszelkę... Nigdy nie miałam muszelki. Okazuje się , że Romek ma takie same, traumatyczne przeżycia...
Niespełnione marzenia...Biedni byliśmy...
Kiedyś zapytałam Moją Córkę: "Emilusiu, a jakie ty masz niespełnione marzenia z dzieciństwa?"A Ona na to ,że żadnych, bo Jej wszystkie spełnialiśmy!
I o czym Ona będzie na starość rozmyślać? co wspominać?
Nie jesteśmy biedni.
Bo to jednak fajnie mieć niespełnione marzenia.
No, bo jak się spełniają to trzeba szybko nowe wymyślać...a tak to się ma i ma. I człowiek sobie może powspominać i popielęgnować. A jeszcze jak ma z kim...

1 komentarz:

  1. Też mogłabym coś o lodach...kiedy synowie byli w wieku nastolatków, czasem dawałam uzależnionym osobom, które kręciły się w moim otoczeniu, parę złotych na "chleb"....kiedy sobie uzmysłowiłam,że na lody dla dzieci nie mam - przestawałam dawać, lub dawałam w wyjątkowych sytuacjach...

    OdpowiedzUsuń