niedziela, 15 sierpnia 2010

Wycieczka- niespodzianka

Postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę.Krajoznawczą, w zasadzie. Chociaż cele były dwa.
Podstawowy: znaleźć, obejrzeć, obfotografować jakieś nieziemskiej urody ruinki, najlepiej zamku, pałacyku, których to ruinek w naszej okolicy jest zatrzęsienie...
Drugorzędny: znaleźć, wykopać i zabrać do domu chmiel w celu posadzenia go w doniczkach na parapecie. Ku ozdobie.
No i trzeci, który się niejako nasuwa w charakterze wniosku: mieć z tego przyjemność.
Zabraliśmy po drodze Lidzię, która zawsze mówi, że warto z Nią jeździć bo zastępuje radio w samochodzie. Nasze radio jest wprawdzie zepsute...Ale Lidzię zaprosiliśmy na wycieczkę z czystej sympatii jaką do Niej pałamy. Bo jest świetnym kompanem i bardzo się lubimy.
Wyruszyliśmy w świetnych humorach. Lidzia rzeczywiście cały czas mówi i mogłaby zastąpić radio - gdyby była taka potrzeba. Oczywiście. Ale ponieważ ja jestem taka sama, więc się świetnie rozumiemy.
Tak więc jedziemy, gadamy, gadamy, jedziemy. Słoneczko świeci, czasu mamy dużo, żadnych zmartwień. Pełen luz. Ruinki do zwiedzania i uwieczniania- gdzieś przed nami. Chmielu nie ma, sprawdziliśmy. Ale- nic to, najwyżej go nie znajdziemy.
Romek kieruje się na Chałupki (takie miasto) a stamtąd już bliziutko do konkretnych ruinek. Czyli celu naszej podróży.
Jedziemy, gadamy, gadamy, jedziemy. Aż tu nagle - NAGLE !-były Chałupki, jest Bohumin!!!
Szok!!! Zajęliśmy Czechy!!! Dowód tożsamości mamy jeden- Romka.
Lidzia zamilkła z wrażenia (jak nam później wyznała - straciła zasięg). Ja - przeciwnie :nie zamilkłam. A przy tym z całą pewnością byłam bliska zawału. Moja wyobraźnia, o której już wszyscy wiedzą, że jest zwyrodniała, zaczęła mi podsuwać wizję czeskiego więzienia, które może różni się od peruwiańskiego czy brazylijskiego ale (moim zdanie) nieznacznie...
Jakie uczucia i doznania miotały Romkiem- -nie wiem - bo cokolwiek nim miota - nigdy się nie uzewnętrznia. Twarz blacha jak to mówią.
Jeszcze nigdy z taką radością nie wracałam "na ojczyzny łono".
Wnioski i komentarze z wycieczki:
Romek:"najbardziej się bałem, że zjazd z autostrady będzie za 100 kilometrów."
Lidzia:"jeszcze by Go (Romka) posądzili o handel żywym towarem*".
Ja:"gdziekolwiek udaję się ze swoim Mężem, powinnam mieć dowód tożsamości. Bo może się okazać, że pojechałam do Auchan w Raciborzu a robię zakupy w Ostrawie."
-------------
*Dwie pańcie w słusznym wieku i słusznych gabarytów. Ciekawe gdzie by szukał amatorów...?
p.s. chmiel kupię na Allegro.
p.s.s ruinek nie znaleźliśmy.
Ale życie przed nami, znów możemy jechać na wycieczkę...

1 komentarz:

  1. Chętnie znowu wybiorę się z Wami w podróż po nową porcję adrenalinki...
    pozdrawiam
    Lidzia :)

    OdpowiedzUsuń